Literatura

gdy budzi się dzień bez nadziei na słońce (wiersz)

modliszqa

nie myślałam o tobie trzydzieści lat
aż do dziś
gdy przed świtem zjawiłaś się blada
jak on
szara jak ściana z której wyszłaś

twoje słońce
wolało zostać księżycem
innej
więc powoli stygłaś
straciłaś blask cień
i sens

zamilkłaś

jeszcze chwilę twój uśmiech
błąkał się po ścianie
nim zlizał go świt

znikłaś


wyśmienity 2 głosy
Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować i oceniać teksty
Zaloguj się Nie masz konta?   Zarejestruj się
Jarosław Jabrzemski
Jarosław Jabrzemski 5 kwietnia 2009, 18:43
Znakomita fraza z bladością i szarością; tak empiryzm skutecznie walczy z frazeologizmem.
Serdecznie pozdrawiam.
Justyna D. Barańska
Justyna D. Barańska 6 kwietnia 2009, 19:10
ooo... i ja uważam, że tu wyśmienicie jest, nawet pomimo tego podwójnego jaka. temat i rekwizyty też stary jak świat, ale za to jakie połączenie.

ostatnim czasem śledzę wykorzystanie cienia i uważam, że świetnie sobie z nim poradziłaś.
pozdrawiam
(dałabym uśmiech, ale wiersz pozostawia taki oddźwięk, że człowiek wpada w zadumę zamiast się cieszyć, że WIERSZ przeczytał)
Marcin Sierszyński
Marcin Sierszyński 7 kwietnia 2009, 10:55
Otóż to.
przysłano: 5 kwietnia 2009 (historia)

Inne teksty autora

więcej tekstów »

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką prywatności.
Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce.

Zgłoś obraźliwą treść

Uzasadnij swoje zgłoszenie.

wpisz wiadomość

współpraca