Literatura

Call Girl (wiersz)

a r t e

 

 

 

 

 

Pamiętam słowa matki:
„...cokolwiek zrobiliście to był mój błąd. Nauczyłam Was
bać się Boga zamiast Go kochać”
przyleciałem do miasta grzechu na środku pustyni Mojave
dawno temu United Airlines bilet miałem w jedną stronę
teraz dowożę gorące dziewczęta do Golden Nugget
tych czterech diamentów od Mobil Travel Guide
Do złotego samorodka przypominającego dłoń
do której ciągną tłumy każdy chce się grzać w złotym blasku

okoliczności uczyniły ze mnie człowieka majętnego
tu można spotkać najbogatszych z czterystu w rankingu Forbesa
i ich dzieci które lubią się zabawić przesiadując przy jackpotach
grając w Blackjacka i ruletkę szukając towarzystwa
w pick-up joint na Las Vegas Strip tu gdzie niemunicypalne
Paradise skręcają z tipem Lolka czy jakoś tak
zachować potrafię dyskrecję w tym interesie to podstawa
Mam dla nich wszystko co dusza zapragnie prima sort
jestem zaufanym szerpą znam wszystkich hotelowych konsjerżów
recepcjonistów i krupierów w liczących się kasynach
powierników dziwnych ekscentrycznych życzeń gości
którzy jednej nocy potrafią utracić grubą forsę
i w ramionach pięknych kobiet poszukują pocieszenia
One pracują dla mnie nie mogło spotkać ich nic lepszego
niż to bo gorsza jest ulica i obskurne motele
a ja gwarantuję opiekę i spełnienie amerykańskiego snu
co trwa w najlepsze tu
Paramount Pictures sen w apartamencie na najwyższym piętrze
ekran początek czołówki „Dziesięcioro przykazań”
najważniejszy jesteś ty na szczycie białych Kordylierów
gdy po zażyciu śnieżnobiałego proszku
góra Artesonraju przemienia się w górę Synaj
którą spowijają chmury w koronie gwiazd odczytane z logotypu
w tonacji czerwonej nie mówcie nikomu
niepokorne kurwy biję do utraty przytomności
jedną z nich dzisiaj zatłukę i wywiozę na pustynię gdzie wiatr
i kojoty zrobią swoje nie będzie stroić fochów
już nigdy więcej narażać na przestój w interesie dbam o to
by do białego rana mogła trwać zabawa

 

 

 


Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować i oceniać teksty
Zaloguj się Nie masz konta?   Zarejestruj się
Paulina Wielbicka
Paulina Wielbicka 18 grudnia 2012, 22:57
Pomysł ciekawy, amerykański sen w polskim wierszu, ale ale... coś mi nie gra w wersach - jakbyś zatracał/a ich rytm ( no chyba, że to celowy zabieg), szczególnie mnie bolą wersy, które są chaotyczne - spodziewam się jakiejś przerzutni, zaznaczenie czegoś, a tu nie ma...Piszesz, piszesz - rzeczy przejmujące, bo oto zanika moralność, a tu wyrzut sumienia - matki, podmiotu...i oczekiwanie na Synaj ...DROGA DO ODPOWIEDZI jak uciec przed życiem, ale chaotyczna - a to niepoukładanie sprawia, że w pewnym momencie czytelnik się wyłączy, bo jest monotonnie, za mało przyciągasz uwagę. Może jeszcze raz go na tapetę, bo szkielet jest świetny, trochę jak Barańczaka :)
abc
abc 19 grudnia 2012, 00:11
Peel jest alfonsem, ten sen to taki wybieg, rytm jest ale podporządkowany zjazdowi coraz niżej, funkcjonuje tu na pograniczu słownych kalamburów, narkotycznych rytmów, snu na jawie, ale chaos jest pozorny, jest obfitość wolnych skojarzeń nie wiadomo czy śnionych w ekskluzywnym apartamencie przed ekranem telewizyjnym, czy funkcjonujących jako wspomnienie z dzieciństwa obrazu matki. Trzeba pamiętać że pierwsza sekwencja należy do filmu
„Dziesięcioro przykazań” tylko że z 1923 roku, zaś na końcu też jest nawiązanie do czołówki filmu z wytwórni Paramount Pictures funkcjonującej do tej pory tego samego reżysera bo 1956 DeMille który nakręcił remake Dziesięcioro przykazań, można zaryzykować że jest to próba wglądu w dziesięć grzechów, począwszy od tego że peel funkcjonuje tutaj niczym Bóg lub demiurg którego się boją, władza m.in. na tym polega, jest hierarchią, tym samym łamie przykazanie pierwsze,
ale i też uzmysławia że błędy (wychowawcze) powstają w dzieciństwie.
Staje się kimś kto oprowadza po swoim królestwie, gdzie złoty cielec z Golden Nugget zwany „Hand of faith”, największy samorodek złota przyjaźnie połyskuje, mój podmiot liryczny jest antytezą wszelakich przykazań robi wszystko na odwrót, bo takie właśnie jest niestety życie.
Ja przemyślałem do głębinie postać i dla tego nad ranem miałem powieki na zapałkach ;-)
owa postać nie ucieka tylko życie kształtuje, zresztą Las Vegas jest też znane z tego że wiele
osób na pustyni ginie bez wieści w płytkich grobach, co znaczyłoby że tacy jak mój peel nie są figurami odosobnionymi, chciałem powiedzieć o kondycji człowieka współczesnego
i powiedziałem na tyle, na ile mogłem przeniknąć umysł takiej pistacji, tu akurat fikcyjnej
lecz mającej na pewno swoich odpowiedników wielu. To tyle.
abc
abc 19 grudnia 2012, 00:17
*umysł takiej postaci


oops. ślepota kurza :)
Ata
Ata 20 grudnia 2012, 14:12
W sumie to uważam, że wierszy nie powinno się 'tłumaczyć' - przy dobrym tekście, odbiorca wie co ma ze sobą zabrać...
abc
abc 20 grudnia 2012, 14:34
Można tłumaczyć lub nie, to nie ma większego znaczenia, wystarczy że wiersz sam się broni a ten właśnie to czyni imho, i nie jest to zależne od żadnego odbiorcy, jak dla mnie odbiorcy może w ogóle nie być, sztuka to nie demokracja tylko dyktatura, w każdym razie sztuka przez duże s.
Paulina Wielbicka
Paulina Wielbicka 23 grudnia 2012, 10:34
Erudycyjnie :), to się chwali, ja piszę jak odbieram, nie upieram się, że mam rację, bo zgadzam się, że sztuka, to Sztuka. AgataSz. okazuje się, że czasem odbiorca może potrzebować klucza, bo nie każdy wszystko na tym świecie wie i zna :), więc ja dziękuję za ten obszerny komentarz, natomiast nasze prawo AgatySz i Moje, że możemy nasze opinie wykładać, ale dla Twórcy nie musi to mieć żadnego znaczenia, choć czasem powinno. I tu chaos rzeczywiście ma coś na celu, ale mnie podczas pierwszego (2. i 3.) czytania przerósł, ale postaram się wrócić raz jeszcze :))) DOBRYCH ŚWIĄT nawiasem mówiąc :)))
przysłano: 18 grudnia 2012 (historia)

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką prywatności.
Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce.

Zgłoś obraźliwą treść

Uzasadnij swoje zgłoszenie.

wpisz wiadomość

współpraca