z radością oddałem się miastu
po dłuższym niepobycie
żal za nim osiadł mi w przełyku
ciepłobrązowym lenistwem prowincji
ale znów tu jestem
by eksplodować stalowym konturem
w plastik wtopić
neonem zarżnąć oddech miarowy
tirem rozjechać urocze łąki
spokojne domy i matki z dziećmi
na koło wziąć
a auta
rozdepcze mnie wściekłe gadookie stado
parabole rozmów przeszyją na wskroś telefonicznie
już przeciąga się milion wolt z rozkoszą
niech spali na popiół
niech zwęgli was i wszystko
wali w łeb kobiet afiszowa bliskość
zjedzą mnie
oddechem wzrokiem śniegiem na języku
cysterną wódy (wasze zdrowie !)
wbijam w elektrownie
będzie schlane całe miasto
majakami żarówek
dziś bal na powrót więc
KŁANIAM SIĘ W PAS KAMIENNEMU PANU !
spokojne domy i matki z dziećmi
na koło wziąć - bardzo taka dualistyczna kompozycja, pięknie zaczyna się, że tirem rozjechać łąki, później dzieci.Lubię takie przerzutnie, które są wielowersowe, ocierają się o grę słowem.