Literatura

niebo (wiersz)

Jaro

zaklęty spoglądam w niebo
w kieszeni wymięte skręty
odpalam jednego


patrzę przez szkiełko płynie czas 
gwiazdozbiory jak ja nie mogą stać w miejscu 

płynie rozciągnięta przestrzeń 
odjechać w eter zatracić się choć na jeden dzień
każda noc inna niczym kobieta zmienna

 

stoję na rogu
Leon śmieje się ze mnie
co ci chłopie 
przecież z ziemi chleb
czego więcej chcieć

 

odlecę stąd gdzie prawdziwy dom
zapalę świecę oddam pokłon
nie znajdę nienawiści
zanurzony w miłości toń

 

po co być niewolnikiem 
bo ktoś nam wmówił że tak dobrze
tak ma być pracuj a garb sam urośnie

 


Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować i oceniać teksty
Zaloguj się Nie masz konta?   Zarejestruj się
przysłano: 21 kwietnia 2015 (historia)

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką prywatności.
Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce.

Zgłoś obraźliwą treść

Uzasadnij swoje zgłoszenie.

wpisz wiadomość

współpraca