karmi mnie Bóg

Yaro

 

za życia postawiłem pomnik 
mieszkanie
luksusowy samochód 


przed tymi rzeczami planowaliśmy dziecię
jakże inaczej mogło być w polskiej rodzinie
jako nasze pierwsze dziecko urodził się syn 
potem córeczki drobne kruszyny

 

posadziłem drzewo brzozę tak że przez okno w kuchni 
obserwowałam każdym dniem jak rozwijała liście zielone
każdej wiosny
i jak spadały pożółkłe jesienią

 

las olchowy na łące za rodzinnym domem 
szumi w uszach melodią z tamtych lat

 

mam wszystko jednak pustka dotyka skroni
w kapturze zwiedzam nocą miasto 
liczę latarnie w których żarówki

jeszcze żarzą bladym światłem 
zatopionych chwil soczystych marzeń

 

w sercu muzyka myślę raczej pozytywnie
świat nic dla mnie nie ma prócz harówki 
od świtu do późnej nocy 

nie zazdroszczę zazdrości


brak współczucia że inni całkiem nic 
nie chcą dać od siebie

załamani cisi skryci 
najgorszy głód zimno

 wszechobecna beznadzieja 

sprzedam majątek marny
niechaj karmi mnie dobry Bóg

 

Yaro
Yaro
Wiersz · 5 października 2016
anonim