za życia postawiłem pomnik
mieszkanie
luksusowy samochód
przed tymi rzeczami planowaliśmy dziecię
jakże inaczej mogło być w polskiej rodzinie
jako nasze pierwsze dziecko urodził się syn
potem córeczki drobne kruszyny
posadziłem drzewo brzozę tak że przez okno w kuchni
obserwowałam każdym dniem jak rozwijała liście zielone
każdej wiosny
i jak spadały pożółkłe jesienią
las olchowy na łące za rodzinnym domem
szumi w uszach melodią z tamtych lat
mam wszystko jednak pustka dotyka skroni
w kapturze zwiedzam nocą miasto
liczę latarnie w których żarówki
jeszcze żarzą bladym światłem
zatopionych chwil soczystych marzeń
w sercu muzyka myślę raczej pozytywnie
świat nic dla mnie nie ma prócz harówki
od świtu do późnej nocy
nie zazdroszczę zazdrości
brak współczucia że inni całkiem nic
nie chcą dać od siebie
załamani cisi skryci
najgorszy głód zimno
wszechobecna beznadzieja
sprzedam majątek marny
niechaj karmi mnie dobry Bóg