dogasa znicz
umarło sumienie
na nic płacz dziecka
żyjemy jakby obok
ślepi znieczuleni
z prochu Ziemi
cierpliwie
kocha nas boskie oko
łaskawie
prosi nikt nie słucha
głucho tu
w oddali kroki wasali
wracamy do domu
czuć ulgę wytchnienie
przebacz póki my żyjemy
na urwiskach myśli
ludzie niosą
w zakrwawionych dłoniach kamienie
tak łatwiej
miłości nikt nie rozumie
nikt jej nie ma w sercu
walka drogą wygrywa lepszy
zabij mnie
nie umieram
wsadzam gdzieś oracje nawiedzonych sługusów
prawda po jednej stronie
słowa nie zmienię