prawda

Yaro

dogasa znicz
umarło sumienie
na nic płacz  dziecka
 
żyjemy jakby  obok
ślepi znieczuleni 
z prochu Ziemi
 
cierpliwie
kocha nas boskie oko
łaskawie
prosi nikt nie słucha 
 
głucho tu
w oddali kroki wasali 
 
wracamy do domu 
czuć ulgę wytchnienie
 
przebacz póki my żyjemy
na urwiskach myśli
 
ludzie niosą
w zakrwawionych dłoniach kamienie 
 
 tak łatwiej
 
miłości nikt nie rozumie 
nikt jej nie ma w sercu
 
walka drogą wygrywa lepszy
 
zabij mnie
 nie umieram 
 
wsadzam gdzieś oracje nawiedzonych sługusów
prawda po jednej stronie
słowa nie zmienię

 

Yaro
Yaro
Wiersz · 1 listopada 2016
anonim