samotność przy kawie

Yaro

samotność 
boli bardziej niż ząb 
cisza wypala w duszy pergaminowe sumienie 
cienką nicią szyte dni  obrazem z wiatrem przeminęło 

drugi człowiek odszedł bez słowa  
smutny  świt bez perspektyw  
 usta otwierasz
 rozmowa z kotem 
  
tyle do powiedzenia 
 ciebie nie ma  
brakuje  dąsów wyrazu twarzy  

dołeczków w policzkach 

zalotnego uśmiechu
  
zmarszczek zliczyć nie umiem
tyle ich wokół 
bogaty z bagażem czasu 
z tęsknotą w sercu przy oknie wlepiony 
konam 
wszystko podobne
każdy inny dzień mienią się tęczą

 kropli łez na koszuli 

  
nikt prócz listonosza czasem kominiarz  
zamieni słowa w nadzieję 
ty masz swoje podziel się kromką dnia 
przecież zrozumiem niechęć  
podejdź 
kawa z tamtego roku nie wystygła 
czekam 
 miłość jak rzeka wysycha zawsze po lecie

Yaro
Yaro
Wiersz · 25 stycznia 2017
anonim