moim dniem dzień

Yaro

przede mną szerokie pordzewiałe tory 
na słupach kable trakcji 
ruiny dworca kilka czerwonych cegieł 

 

życie okryte mgłą 
zimno mi ciemno wokół

umiera moje serce całymi dniami


miłość zanurzam w ciszę
milcząc przegrałem

źle się zakochałem
przespałem dzień ona odjechała
w ustach gorzko po słowach 

spłynęły łzy korytarzem


sam zostałem bo byłem od narodzin
stałem się drzewem nad urwiskiem

za oknem szarość przyklejony do szkła konam
twarz zmarnowana przez szyderczy śmiech przez strach 


czerń płonę w gniewie ognia 

nie ma mnie nie było ciebie 

moim dniem dzień
wydartą kartką z kalendarza

 

Yaro
Yaro
Wiersz · 28 stycznia 2017
anonim