nad głową
spoczywa kawał nieba
Bóg obiecuje raj
który umiera w raz z wolną wolą
w ogrodach kwitną nadzieje
beztroskie lata mijają
skazani na piekło
zbudowane przez człowieka
od dziecka
wyczuwałem piętno
krzyk
wymyślone posłuszeństwo
człowiek wybiera
sługą staje się dobra lub zła
miłować bądź nienawidzić
`
umieram z każdym dniem
co raz bliżej końca
narodziny radość
smutny marny los
powiązane ledwo dwa końce
śmierć przychodzi niespodziewanie
wieści niechciane
smutek trzęsące się dłonie staruszka
mówisz dobrze
uspokajasz serce spękane
ile modlitw niewysłuchanych
świętych łez na koszuli
zmoczonej nad ranem
smak piołunu w ustach
w duszy niegojąca się rana
szaty białe obrazem szczytu
skonany krwawiące rany
gniew Boga On kocha i nie zostawi
na pastwę losu jak przyjaciel doradca fałszywy