po lesie z Panem Bogiem
ścieżką na piechotę
żółte liście zdradzają uśmiech tęczą barwną
babie lato oplata skronie
ptaki wysoko
śpiewają pieśń
radosną spokojną
dusza podąża z boku ukojona
wiatr dotyka ramion
kąsa krótkie włosy
jest dobrze jak w cichą noc
żyć się chce
blask iskry szept
napijemy się wody ze źródła
bije tu od lat
nikt nie pamięta że Bóg
mieszka pośród nas
nikt nie kocha bliźniego
tak jak spłoszony ptak
idą dni
z Nim w szeroki świat
nad rozlewiskiem
nad łąkami płynę
bratam się ze spokojem w czasach wojen