powoli czytam książkę jutra
deszcze obmyły stragany błyskotek
kolejny dzień – męty w ciałku szklistym
(zależy od skupienia i obrysu chwili)
erozja wiary zdaje się przyspieszać
nocami ogniki błędne plączą się litośnie
ludzie – okręty w horyzoncie zdarzeń
rozbitek nadziei pragnie sprzezroczystnieć
nie czekać! – w obieg materii wejść brunatnie lekko
obojętnie
jak obłok pędzony ku morzu