Nic ważkiego nie ma w głowie winowajcy
kiedy lampy stronią od jasnego snopa
w powietrzu ogranym niepokój bezczynny
i forma pragrzechu podwaliny mroku
rześki pierwiastek skryby nadwornego mędrca
co wierzył w bezdenny początek istnienia
sczezł a w miejsce niczyich zbawideł
skroplił się wiek wojny i głodów janielich
Teraz ciąży potomkom ten kamień rozumu
świętych ogni pożoga w elektrycznym szlochu
światło czołga się lepko po granicy prawdy
Nic ważkiego już nie ma w głowie winowajcy
Płochość pieśni ulewa nowe horyzonty
karkołomnie stlenione w gęstwinie pozorów
skryba siwy i lekki uśpiony w człowieku
gubi litery czarne na wilgotnym bruku
http://www.youtube.com/watch?v=R7j5ob02U50