patrzę przez szybę
deszcz gra na parapecie
strumienie łańcuszków
kilka kropel kilka łez
dla ciebie
szkiełka okopcone czasem
kolejne zaćmienie w głowie
planety ustawione
jak należy krążą wciąż
na koniec dnia
kładę rękę na ramieniu
słaby chowam się we śnie
jutro
rozpocznę nowy rozdział
miłe słowa
kamufluję uśmiech
radością napompowany
trącam struny życia
wróć z bocianami
bliżej wiosny