dla Julii

Yaro

słońce zgasło 
nadziei płomień się tlił
pod powiekami 
zrujnowany dziecięcy niepokaźny świat

 

oddech upływał 
zimna blada skóra 

 

na stopach ziarenka piachu 
oblepiały ciało 
jak wielkie przybrzeżne kamienie 

 

ciężar pomiędzy życiem a śmiercią 
pod nogami miękki grunt
zapadałem się z tobą

 

wierzyłem że Bóg poda dłoń 

 

na rękach trzymałem cię 
wysłuchana prosta modlitwa 
obudziłaś się 

 

zaświeciło tysiące gwiazd

 

zabraniam ci odejść 
moja córeczko
 

uśmiechasz się

 

Yaro
Yaro
Wiersz · 2 sierpnia 2019
anonim