Literatura

Nigdy. Zawsze (wiersz)

kalafiór

Och, przecież wiem, nigdy cię nie miałem.
Nie muskałem ust, które ciągle muskam.
Nie pieściłem, jednak pieszczę wybujałą całą
w ogrodach, gdzie zakwitasz w przepychach rozpusty,
pachnących kaskadach, maciejki odurzających perfum.

Wśród sadów owocujesz piersiami.
Chmurzysz owal twarzy w oczekiwaniu perpetuum
mobile burzy tak ślicznie, że aż roześmiany
całuję powieki, które mrużysz wśród rozbłysków,
odliczając do uderzenia gromu. Wszystko,

albo prawie wszystko bym postawił.

Aby pędzić, rozpryskiwać kałuże pośród ulic, wąwozów
i mostów nad miastami w siedmiu kolorach kropli.
Na przednim siedzeniu, we wspólnym okamgnieniu wozić,
choć nie znalazłem, nie szukałem, gdyż dosyć pochopnie
nie wierzyłem w istnienie do czasu, kiedy pomyślałem
w natchnieniu, że wiatru tchnienie, które mnie owiało,

 

dotyka przecież i twojego ciała.
Zawsze.
Doskonała.
Cóż, przecież nigdy nie spotkałem.

 

 


Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować i oceniać teksty
Zaloguj się Nie masz konta?   Zarejestruj się
przysłano: 22 czerwca 2020 (historia)

Inne teksty autora

A w kraterze zabawa
Jerzy Edmund Alchemik
Spirytualia
Jerzy Edmund Alchemik
Deszczotwór
Jerzy Edmund Alchemik
Sonet od umarłych...
Jerzy Edmund Alchemik
A przecież rękopisy nie płoną
Jerzy Edmund Alchemik
Piąta pora roku
Jerzy Edmund Alchemik
Mgielne tramwaje
Jerzy Edmund Alchemik
więcej tekstów »

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką prywatności.
Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce.

Zgłoś obraźliwą treść

Uzasadnij swoje zgłoszenie.

wpisz wiadomość

współpraca