Kropelki rosy zastygły w milczeniu Wisząc na gałęziach porannych drzew Zaśmiewały się z lekka i nieśmiało Zaskarbiając sobie dziewczyny uwagę. Słońce podążało coraz wyżej Prowokując piękno ukryte w zieleni Ptaki coraz śmielej zawodziły śpiewem Dziewczyna urzeczona rozmyślała o tym. Domy wyłaniały się spośród drzew lśniącymi dachami Budząc ludzi łagodnymi blaskami Czas już się przebudzić ktoś głośno powiedział Dziewczyna nie słyszała bo marzyła o czymś. Gołąb zatrzepotał skrzydłami i usiadł na płocie Kotek umizgami domagał się karmy Chodząc jak zawsze swoimi drogami Dziewczyna otulona myślami wracała do jaźni.