Słońce (wiersz)
iranon
Powoli, z rozwianym włosem,
Nie mącąc ciszy swym głosem,
Obserwujemy przez pryzmat słońce,
Pod fal pierzyną gasnące.
Nie pomaga szkiełko w oku,
Nie ujrzymy prawdziwego widoku.
Nadziei szukając w zachwycie,
Gubimy po drodze swe życie.
Moc, co wzrok przykuwa,
Topiąc ciepło w odmęcie,
Przeklęta jest i nie prawa.
Barwa przechodzi ludzkie pojęcie
Lecz wróci o świcie światła tratwa,
Dając na nowo nam głodnym zajęcie.
Nie mącąc ciszy swym głosem,
Obserwujemy przez pryzmat słońce,
Pod fal pierzyną gasnące.
Nie pomaga szkiełko w oku,
Nie ujrzymy prawdziwego widoku.
Nadziei szukając w zachwycie,
Gubimy po drodze swe życie.
Moc, co wzrok przykuwa,
Topiąc ciepło w odmęcie,
Przeklęta jest i nie prawa.
Barwa przechodzi ludzkie pojęcie
Lecz wróci o świcie światła tratwa,
Dając na nowo nam głodnym zajęcie.
niczego sobie
6 głosów
przysłano:
9 kwietnia 2003
Zaloguj się Nie masz konta? Zarejestruj się
A co do wiersza: lewa moc? non semper ea sunt quae videntur? nie do oceniania jestem teraz ;/