Literatura

Specjalne okazje (dramat)

Maciej Dydo Fidomax

Babka, facet, stół, dwa krzesła, jakieś łóżko. A w międzyczasie nachodzące ich - "specjalne okazje".
Osoby:

Facet

Babka

Ojciec

Andrzej

Geniek

Ziemba

Wojskowy 1oraz Wojskowy 2

Scena 1

Pokój, okno, stół i dwa krzesła, facet i babka siedzą naprzeciwko siebie przy stole, w rogu pokoju stoi nieposłane łóżko.

Facet

I czego ty kurwa chcesz? /zapada cisza/ No czego? Dziecka chcesz? A po co dziecko? Po co temu światu kolejny niepotrzebny pasożyt, jak ty, czy ja?

Babka

Nie jestem pasożytem.

Facet

Jak to nie, siedzisz ze mną już tyle czasu w tym pokoju. Siedzimy tak i nie wiemy co ze sobą zrobić. Za ukradzione wcześniej pieniądze, kupujemy jedzenie, to jest właśnie pasożytnictwo moja droga.

Babka

To ty kradłeś.

Facet

Bo muszę cię jakoś nakarmić.

Babka

Mógłbyś sobie znaleźć pracę.

Facet

Do chuja pana, sama byś mogła znaleźć sobie jakąś pracę.

Babka

Miałam pracę, mam ci przypomnieć jak zrobiłeś wtedy awanturę? Mam ci przypomnieć jak wyrzucili mnie z pracy? Mam ci przypomnieć dlaczego?

Facet

I tak jesteś pasożytem.

Znów cisza

Scena 2

Ten sam pokój. Facet leży na łóżku, śpi. Kobieta siedzi przy stole i patrzy się przed siebie jak gdyby był tam nadal Facet

Babka

Pamiętam pochód pierwszomajowy, tych ludzi idących przed siebie, z uśmiechem na twarzy, te flagi narodowe. Transparenty. Ten nastrój wszechobecnego podniecenia. Pamiętam, dziwne jakie rzeczy zostają w pamięci, prawda kochanie? Ale teraz też jestem szczęśliwa skarbie /łapie powietrze tak jakby brała nieobecnego faceta za rękę/ A ty jesteś dla mnie taki dobry, za dobry. I mamy taki wspaniały dom, wystrój sztucznego szafiru. /wstaje i chodzi po pokoju, podchodzi do łóżka, na którym leży śpiący mężczyzna/ I nasze dziecko kochanie, tak wspaniałe, tak kochane. /głaszcze mężczyznę po głowie/ Mój malutki. /Facet budzi się/

Facet

Co robisz?

Babka

Nic. /Wraca do stołu, jak gdyby nic się nie stało/

Facet

/Facet siada na łóżku i patrzy spod ukosa na kobietę./ Pytałem kurwa grzecznie co robisz?

Babka

Nic.

Facet macha ręką i kładzie się z powrotem.

Scena 3

Kobieta śpi, facet robi pompki na podłodze. Nagle słychać pukanie, kobieta jednak śpi dalej, pukanie powtarza się. Facet wstaje i podchodzi do drzwi.

Facet

Kto tam?

Znów słychać pukanie.

Facet

Kto do kurwy nędzy?!

Ojciec

To ja, ojciec.

Facet otwiera drzwi i wpuszcza ojca do środka. Ten zdejmuje kurtkę chcąc ją gdzieś powiesić, ale nie ma nigdzie żadnego zaczepu, ani szafy.

Facet

Co się tak rozglądasz? Na krześle powieś.

Ojciec podchodzi do stołu zawiesza kurtkę na oparciu i siada przy stole.

Ojciec

Co z nią? /wskazuje na śpiącą babkę./

Facet

Śpi, chyba widać nie? A co myślisz, że co po środkach odurzających?

Ojciec

A nie jest tak?

Facet

Po to tu przyszedłeś? Żeby wyciągać ten swój młot i burzyć wszystko wokół? Po to?!

Ojciec

Przyszedłem zobaczyć jak żyjesz.

Facet

To widzisz, jak żyję, a po za tym, chcesz jeszcze czegoś?

Ojciec

Przyszło wezwanie do wojska, dla ciebie. / wyciąga z kurtki list i rzuca go na stół/

Facet przygląda się chwile kopercie, po czym wyciąga paczkę papierosów z kieszeni i częstuje ojca.

Facet

Zapalisz staruszku?

Ojciec

Myślałem, że rzuciłeś.

Facet

Tak, ale nosze zawsze paczkę na specjalną okazję, gdyby nie te specjalne okazje już dawno bym z tego wyszedł. Ale zawsze ktoś taki jak ty, przyjdzie i stworzy specjalną okazje. /wskazuje palcem na leżący na biurku list, zapala papierosa, zaciąga się i dmucha ojcu w twarz, drugą ręką podnosi list i przypala go papierosem, cały czas patrząc ojcu w oczy/

Ojciec

To twoja odpowiedź na wszystko, prawda?

Nie odpowiada podnosząc palącą się kopertę i obserwuje ją chwilę, potem rzuca ją na podłogę i przydeptuje. Zaciąga się papierosem.

Facet

Gdyby nie te specjalne okazję, już dawno pozbyłbym się tego wstrętnego nałogu.

Ojciec

Ja staram ci się pomóc.

Facet

Lepiej będzie jak pan starszy wyjdzie! /wstaje agresywnie/

Ojciec wstaje i pośpiesznie zabiera kurtkę i ubierając ją, idzie do drzwi wyjściowych.

Ojciec

Przyszedłem ci powiedzieć, że matka umiera w szpitalu, lekarze dali jej jeszcze jakiś miesiąc życia. Mógłbyś ją odwiedzić.

Facet łapie ojca za kołnierz i brutalnie wyrzuca ojca za drzwi. Widać, że cały jest roztrzęsiony, kładzie się na łóżku obok babki i przytula się do niej.

Scena 4

Facet i Babka tańczą na stole, przytuleni do siebie, jednak żadna muzyka nie mąci ciszy pokoju. Taniec jest bardzo zmysłowy, widać że oboje bardzo dobrze do siebie pasują. Nagle drzwi do pokoju otwierają się z hukiem i wpadają do środka koledzy Faceta. Andrzej, Geniek, Ziemba. Geniek i Ziemba są nieźle podpici. Facet zeskakuje ze stołu, zostawiając na nim Babkę. I rzuca się na Gieńka, kopie go w jądra, aby go potem uderzyć zwijającego się z bólu. Andrzej cofa się, Ziemba także. Facet jednak skacze na Ziembe i uderza nim o ścianę, kopie go jeszcze parę razy zwijającego się na ziemi. Andrzej patrzy na towarzyszy przerażony.

Facet /powoli zbliżając się do Andrzeja/

Co ci kurwa mówiłem? Co ci jebulku mówiłem? Że macie nie przychodzić tu pijani. W ogóle tu macie nie przychodzić. /podnosi palec na Andrzeja/ Ty jeszcze nie wyglądasz jak marmolada, tylko dlatego, że jesteś trzeźwy, wynieś tych brędzli i możesz wrócić.

Andrzej wynosi swych towarzyszy za drzwi. Facet pomaga zejść ciągle stojącej na stole babce. Andrzej wraca.

Andrzej

Przepraszam, was oboje.

Babka /uśmiecha się/

Podjedź tu. /kiwa na niego palcem/

Facet siada na łóżku, a Andrzej podchodzi do babki. Ta kopie go w jądra tak, że ten upada na podłogę. Babka schyla się nad nim i dusząc go mówi powoli i wyraźnie.

Babka

Przerwałeś nam taniec, a tańca nie można przerwać, następnym razem jak zrobisz coś takiego to cię zabiję.

Andrzej

Nie będzie następnego razu.

Babka odskakuje jak dzikie zwierzę za Faceta i kładzie się, nakrywając kołdrą. Facet głaszcze ją po głowie, wstaje i podchodzi do stołu i siada przy nim.

Facet /do leżącego na ziemi Andrzeja/

No wstań, usiądź

Andrzej /wstaje i siada na krześle/

Już zapomniałem po co tu w ogóle przyszedłem. /śmiech/ Ach tak, więc co do zadania, wszystko jest ustalone, jutro wieczorem, przyjdziemy po ciebie o szóstej.

Facet /kiwa głową/

Pasuje. Powiedz mi głupku, jak możesz zadawać się z tą hołotą?

Andrzej

A bo oni gorsi od nas?

Facet

Tak. Gorsi. Idź już, idź już stary bo już czas na ciebie.

Andrzej

Pamiętaj o szóstej.

Facet

Powiedziałem spierdalaj! /Andrzej podnosi się i znika za drzwiami, facet podchodzi do drzwi i krzyczy jeszcze za nim/ O szóstej.

Scena 5

Babka i Facet leża przytuleni do siebie na łóżku. Facet śpi.

Babka

/cicho/ Dziecko./ zaczyna coraz głośniej krzyczeć/ Dziecko, dziecko, dziecko!

Facet /obudzony krzykiem/

Co ci kurwa jest? /zakrywa jej ręką usta, babka zaczyna płakać/ Dziecko? Kiedy zrozumiesz, że nie możemy już mieć następnego dziecka. /odrywa rękę od jej ust/

Babka

Ale ono ciągle mi się śni.

Facet wstaje i zaczyna chodzić po pokoju

Facet

Mi też i co z tego?

Babka

To dziecko nie było by pasożytem.....

Facet

I dlatego twoja jebana matka zabrała cię, do tego rzeźnika. Nie mogła pozwolić, aby między nami narodziło się coś co nie jest pasożytem. /siada przy stole, wyciąga paczkę papierosów i wyciągając jeden z nich zapala/

Babka /obserwując go/

Myślałam, że rzuciłeś....

Facet

To ta paczka na specjalną okazję skarbie.

Babka

Aha....przepraszam...przepraszam

Facet

Nie szkodzi idź spać, słonko.

Babka przewraca się na bok, przykrywa kołdrą i zasypia, facet zostaje przy stole.

Scena 6

Babka jest sama w pokoju, widać, że jest niespokojna, trzęsą się jej ręce, chodzi nerwowo po pokoju mówiąc do siebie.

Babka

Te ściany tego mieszkania, zabiły mnie. Wiem o tym. Już nie ma życia, nie ma dziecka, nie ma parad, nie ma nadziei. Ile jeszcze wieczorów dane mi będzie z nim spędzić w tej ruderze, nie za wiele...nie za wiele. Jeszcze rok temu, och rok temu, kochałam go nie mniej i nie było tego pokoju, pokoju który spowodował to wszystko by tylko nas mieć, by nas posiąść. Nie jesteśmy już ludźmi, jesteśmy meblami, nie gorszymi niż to krzesło, czy łóżko, chyba nawet gorzej, jesteśmy pasożytami.......pasożytami......... /Babka łapie krzesło i rozbija je na przeciwległej ścianie. Upada na podłogę, dotykając twarzą ściany/ Ja nie jestem nawet pasożytem...gdyż pasożyty chcą za wszelką cenę przeżyć. / Wstaje powoli, podchodzi do łóżka i wyciąga spod niego pudełeczko. Siada na łóżku i otwiera pudełko. Wyjmuje z niego igłę/ A ja nie chcę nawet przeżyć.

Scena 7

Facet wchodzi do pokoju, uśmiechnięty z pełnym plecakiem.

Facet

Z kłopotami finansowymi mamy spokój co najmniej do końca miesiąca.

Kładzie plecak na ziemi i dostrzega leżącą na łóżku babkę. Podchodzi do niej i dotyka jej policzka zewnętrzną częścią dłoni. Odskakuje przerażony.

Facet

Zimne....zimne...

Zamyka oczy, podchodzi do okna i otwiera je na oścież. Siada na parapecie obserwując martwą babkę. Wyciąga z kieszeni paczkę papierosów, wyciąga jeden i choć w paczce jest ich jeszcze trochę wyrzuca paczkę za okno. Zapala papierosa wciąż nie spuszczając wzroku z martwego ciała.

Facet

To się chyba nazywa specjalna okazja, prawda skarbie? Nigdy nie rzucę palenia przez te zakurwiste specjalne okazje. Ale ktoś to musiał zrobić pierwszy....znów się okazało, że ty masz więcej uwagi.

Staje na parapecie i zaciągając się papierosem patrzy w dół.

Facet

Wiem, że nie polecę, nie polecę choćby nawet było to możliwe, bo tak samo jesteśmy stworzeni do upadku.

Rzuca wypalonego peta i szykuje się skoku, nagle słychać pukanie do drzwi.

Facet

Kto tam?

Wojskowy

Wojsko, przyszliśmy po poborowego.

Facet uśmiecha się i podchodzi do drzwi otwiera je na oścież. W drzwiach stoją dwaj wojskowi.

Wojskowy 2

Przyszliśmy po Zenona Upadek.

Facet

Pomyłka, ja mam na imię facet.

Wojskowy 1

Znów pomyliliśmy piętra.

Wojskowy 2

Prawdopodobnie.

Wojskowy 1

Przepraszamy za kłopot.

Facet

Nie ma sprawy.

Facet zamyka drzwi i wraca na parapet. Czeka w oknie chwilę, gdy znowu słychać pukanie do drzwi

Wojskowy 1 (przez drzwi)

Proszę natychmiast otworzyć!

Wojskowy 2 (przez drzwi)

Nie jesteśmy tacy głupi, jak pan myśli.

Wojskowy 1 (przez drzwi)

Skopie mu tyłek

Wojskowy 1 wywarza drzwi, w tym momencie Facet skacze. Dwoje wojskowych wpada do pokoju, jeden podchodzi do kobiety i mierzy jej puls. Drugi podchodzi do okna.

Wojskowy 1

Nie żyje. Przedawkowała.

Wojskowy 2 (patrząc przez okno)

No przecież nie musiał zaraz skakać, patrz stary jak śmiesznie leży tam na dole. /macha na dół/

Wojskowy 1 /podchodzi do okna/

Pięknie sobie nogę złamał. Który to już przygłup myślał, że ta radę uciec skokiem z pierwszego piętra?

Wojskowy 2

Nie wiem.....dużo ich było....

KONIEC


niczego sobie– 13 głosów
Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować i oceniać teksty
Zaloguj się Nie masz konta?   Zarejestruj się
przysłano: 18 marca 2000

Inne teksty autora

Jak dzieci
Maciej Dydo Fidomax
Czyściec
Maciej Dydo Fidomax
Rób co należy
Maciej Dydo Fidomax
Spacer w imię tradycji
Maciej Dydo Fidomax
Dziecko przemilczanych snów
Maciej Dydo Fidomax
Płód....
Maciej Dydo Fidomax
więcej tekstów »

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką prywatności.
Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce.

Zgłoś obraźliwą treść

Uzasadnij swoje zgłoszenie.

wpisz wiadomość

współpraca