Literatura

chodź (opowiadanie)

Aminta Borkowski

 

 Próbuję zamknąć Cię w słowie najmilszy. Marny ze mnie hycel, bo ani zamykać cię nie chcę, ani najmilejszy nie wystarcza. Kiedy ostatnio zapierałeś się swoich rozpędzonych postanowień? Dobrze wiesz, czemu pytam. Wiesz, że jestem Amintą z głowy, z Nieba, z Miłosierdzia i sztuki  uwodzenia Boga bezradnością. Nie ma mnie, więc śmiało pytam. Kiedy mój człowieku, ukochany, zniżyłeś się do prawdy, która mówi o różnicy między kochaniem a karmieniem złego doradcy?

 Tak, miłość jest cierpliwa.

 Ale jak niecierpliwe są jej ręce!


wyśmienity 3 głosy
Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować i oceniać teksty
Zaloguj się Nie masz konta?   Zarejestruj się
Kuba Nowakowski
Kuba Nowakowski 17 czerwca 2011, 12:00
Aminta, ja Cię proszę... ty się weź uspokój. Przecież wiesz, że wszystko będzie dobrze.
Dominika Ciechanowicz
Dominika Ciechanowicz 19 czerwca 2011, 20:56
Więcej, więcej! Bo tylko nam tu sygnalizujesz, na co Cię stać.
Figa
Figa 22 czerwca 2011, 01:35
Tak, zdecydowanie za krótko.
przysłano: 15 czerwca 2011 (historia)

Inne teksty autora

dawno
Aminta Borkowski
tylko z linkiem
Aminta Borkowski
list piąty
Aminta Borkowski
głodna
Aminta Borkowski
Twoja sama swoja
Aminta Borkowski
więcej tekstów »

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką prywatności.
Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce.

Zgłoś obraźliwą treść

Uzasadnij swoje zgłoszenie.

wpisz wiadomość

współpraca