Idę z Tobą przez ciemnych skał turnie... Wiatr miota
Zimnym deszczem... Drżę z trwogi... Ty mnie nie odpędzasz,
Bo wiesz, że ja - bezsilny, biedny, słaby nędzarz -
Na przewodniczkę swego wziąłem Cię żywota...
Czyż duszą mą? Czyś moim niecofnionym losem?...
Wiedź mnie! Ominiem skały, lodowców gołoledę
I przepaści, gdzie serce musi łkać i boleć...
Przed rozbiciem ostrzeżesz mnie proroczym głosem...
Patrz! Otośmy przybyli na błędne rozstaje...
Jak tu straszno... jak dziko... Wiedź mnie w dal, w zacisze...
Noc schodzi i rozpaczne całunki rozdaje...
Zaciskasz usta... Przemów! Niech twój szept usłyszę...
Czemu błądzisz przed sobą rękami obiema?...
Przebóg! O, przewodniczko, tyś ślepa i niema!