Chusta św. Weroniki

Jan Kasprowicz

 

 

Dom mamy bogaty:
U jodłowej ściany
Obraz świętej Weroniki
Na szkle malowany.

Podniesione oczy,
Wpółotwarte usta,
A zaś w rękach rozwinięta
Weroniki chusta.

Chusta niby fartuch
W kwiatuszki i kropki,
Jakiem widział na odpuściech
U niejednej chłopki.

A na samym środku
Kwiecistej płachciny
Straszna głowa: Chrystus, Pan nasz,
Przeokrutnie siny.

W cierniowej koronie
Okrwawione włosy,
Z oczu ciężkie łzy Mu płyną
Jak perliste rosy.

I pot zewsząd cieknie,
Z policzków i głowy:
Mówią, że to z trosk nad człekiem
Ten pot Chrystusowy.

Raz mi się zdarzyło -
Kto chce, niechaj wzdycha -
Że mnie ogarnęła
Taka ludzka pycha:

Z rękami pod głową
Leżę wyciągnięty
I rozmyślam, w jakiej nędzy
Człowiek jest poczęty.
 
Jaka wszystkich trapi
Niedola i troska
I że na świat dziś nie zejdzie
Żadna litość Boska.

Pot i pot - to los jest
Wszelkiego człowieka;
Każdy gnie się pod swym krzyżem,
Golgota go czeka.

Jeno że w tej drodze,
Co na śmierć go woła,
Nie ma chusty Weroniki
Dla otarcia czoła.

Ledwlem to pomyślał,
A z jodłowej ściany
Schodzi obraz Weroniki
Na szkle malowany.

Zbliżyła się ku mnie
Litościwa pani
I swą chustą ściera troskę,
Która mnie tak rani.

Chłodzi mi policzki,
Pot zmywa ze skroni
I w tej drodze ku Golgocie
Od rozpaczy chroni.

Inne teksty autora

Jan Kasprowicz
Jan Kasprowicz
Jan Kasprowicz
Jan Kasprowicz
Jan Kasprowicz
Jan Kasprowicz
Jan Kasprowicz
Jan Kasprowicz
Jan Kasprowicz
Jan Kasprowicz
Jan Kasprowicz
Jan Kasprowicz
Jan Kasprowicz
Jan Kasprowicz