Literatura

Poranek (wiersz klasyka)

Jan Kasprowicz

 

 

Zwykle się kładę z kurami,
A ze skowronkiem się budzę,
Ażeby oczy wykąpać
W złocistej słonecznej strudze.

Wychodzę sobie w koszuli
I na bosaka na ganek
I, pasek ściągając na spodniach,
Patrzę, jak wstaje poranek.

Jak się z słonecznej kąpieli
Wychyla po cichu, powoli,
Jak bryzga mi w oko iskrami,
Że aż mnie oko boli.

Kogut za ścianą, w podwórku,
W ton najgłośniejszy uderza,
Zadowolone kociątko
Mruczy, zwijając się w jeżą.

Piwonie, narcyzy, stokrotki
Głowy do góry podnoszą,
Widać, że słońce poranne
Z wielką witają rozkoszą.

Wróble, obsiadłszy poręcze
Kładki, zdumione świergocą,
Iż rzeka w promieniach rana
Z taką się pali mocą.

Wysokim nasypem się wlecze
Pośpieszny pociąg z Krakowa,
Po oknach tłum pasażerów,
Głowę ugniata głowa.

Wszyscy się przyglądają
Zielonej, rosistej łące:
Nie mogło jej w lasów załomie
Słońce osuszyć gorące.

Na szkarpach świeżutkie smreki
Nad pól owsianych rubieżą,
Prawie do okien wagonu
Strącają swą rosę świeżą.

Ktoś białą wysunął rękę
O tym poranku, w tej wiośnie,
I białą powiewa chusteczką,
Jakby mnie witał radośnie.

Co tchu się ubieram, na stole
Stawiam bukiecik sasanek,
Świąteczne wnieść każę śniadanie,
Za chwilę uściskam "poranek".

przysłano: 5 marca 2010

Jan Kasprowicz

Inne teksty autora

Cisza wieczorna
Jan Kasprowicz
Przy wigilijnym stole
Jan Kasprowicz
Anarchista
Jan Kasprowicz
Aniol ciszy
Jan Kasprowicz
Czekalem na ciebie wczora
Jan Kasprowicz
więcej tekstów »

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką prywatności.
Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce.

Zgłoś obraźliwą treść

Uzasadnij swoje zgłoszenie.

wpisz wiadomość

współpraca