Czekalem na ciebie wczora,
Od rana czekalem do rana,
Wywiodla mnie w pole tesknota,
Miloscia twoja pijana.
Przenigdy juz czekac nie bede,
Takem chcial zarzec sie w gniewie,
Lecz klamstwo jest obce mej duszy,
O falszu nic serce me nie wie.
Wiec powiem ci prosto i szczerze,
Ty moje dziwne kochanie:
Chociazbym wieki mial czekac,
Dosc woli na to mi stanie.
Bo coz ja mam czynic, nieboze,
Jesli nie czekac do konca?
Wszakze ty jestes zachodem
I wszchodem mojego slonca!