O jak lagodnie spoczela twa reka Na moim wnetrzu, ty aniele ciszy -
Choc czlek przed chwila, zdawalo sie, slyszy,
Jak jeden balwan w slad za drugim peka.
I wszystka wirow - rozhukanych meka
Milknie od razu i przezroczej kliszy
Dusza podobna, gdzie, jak chor ow mniszy,
Slonecznych mysli tlum poboznie kleka.
I naprzod w szmer sie pacierzy rozplywa,
Oszolomiony zapachem kadzidel,
Co plyna z uczuc zlotych trybularzy -
Potem sie glosna, ale wdzieczna zrywa
Piesnia sprzed twoich, spokoju, oltarzy
I swiat wypelnia szumem swoich skrzydel.