Zorza

Jan Kasprowicz

 

 

Zaświeciła ranna zorza
nad uśpioną ziemią,
w której skarby niewidziane,
niesłyszane drzemią.
 
Zaświeciła ranna zorza,
a jej skry promienne
rozlewają się i płyną
nad te smugi senne.
 
Płyną wielką, złotą falą
ponad żytnie łany,
musną kłosy i kłos każdy
wnet jak rozegrany.
 
Chwieje głową, cicho szumi,
z wiewem się kołysze,
z rannym wiewem, który idzie
w dal, w szumiącą ciszę.
 
I od razu, jakby świat ten
rajską był kapelą,
całe pola zaszumiały,
lśnią się i weselą.
 
Całe pola zaszumiały,
błogosławiąc zorzy
za to ranne przebudzenie,
za ten promień boży.
 
Zaszumiały razem z nimi
w ten przestwór daleki
nasze stawy i wądolce,
jeziora i rzeki.
 
Zaszumiały razem z nimi
stare, siwe drzewa,
skowroneczek wzleciał w górę
i radośnie śpiewa.
 
Niby jakieś zmartwychwstanie
dzwoni w jego głosie,
a tu zorza się uśmiecha
w najdrobniejszej rosie.
 
A tu świeci ranna zorza
nad naszą wioszczyną,
wokół blaski jej ogniste
wciąż płyną i płyną.
 
Płyną wielką, złotą falą
nad podarte strzechy,
gdzie tak dużo trosk się gnieździ,
a mało pociechy.
 
Gdzie się człowiek ze snu budzi,
a nie wie, czy kiedy
zazna chwili wypoczynku,
końca swojej biedy.
 
Gdzie pod drzwiami czyha nędza
i za kark go bierze,
i gdzie gorzkim tylko łkaniem
ranne są pacierze.
 
Co tam troska! co tam bieda!
co tam gorzkie łkanie!
Zorza świeci jaśniejąca
na zbudzonym łanie!
 
Zorza świeci nad zorzami,
promienista, złota:
Dalej! dalej! niecierpliwa
czeka nas robota!
 
Dalej w pole, tam, gdzie w blaskach
szumią kłosy żyta,
gdzie nas wczesny skowroneczek
rannym śpiewem wita.
 
Rannym śpiewem zmartwychwstania,
grzmiącym ponad ziemią,
w której skarby niewidziane,
niesłyszane drzemią.

Inne teksty autora

Jan Kasprowicz
Jan Kasprowicz
Jan Kasprowicz
Jan Kasprowicz
Jan Kasprowicz
Jan Kasprowicz
Jan Kasprowicz
Jan Kasprowicz
Jan Kasprowicz
Jan Kasprowicz
Jan Kasprowicz
Jan Kasprowicz
Jan Kasprowicz
Jan Kasprowicz