Kierdele

Jan Kasprowicz

 

 

Kierdele! Kierdele!

"Idź w pole, dziewczyno,
Idź, popatrz na drogę,
Coś tam dzieje się, w czym ja się
Rozeznać nie mogę.

Słychać jakieś śpiewy,
Słychać jakieś granie,
Ale wszystko ginie w kurzu,
W ogromnym tumanie.

Pewnie do kościoła
Jedzie para młoda,
Na jej przedzie pan starosta
I pan wojewoda."

"To nie jest, matko, wesele:
Kierdele! Kierdele!"

"Dróżbowie na piersiach
Z wstęgi niebieskimi
Cwałują se na konikach
Nie tykając ziemi.

(Pieją druhny, żadna
Głosu nie żałuje,
Te druhniczki jak goździczki,
Róże i leluje.)

Juhasiątka pędząc
Za weselną zgrają
Pewnie z starych pistoletów
Na wiwat strzelają.

Pewnie parę młodą
Bóg zaraz przywoła,
Aby wreszcie przekroczyli
Święty próg kościoła.

Za chwilę przeszedłszy
Przez świątynię Bożą
Przed ołtarzem klękną społem
I przysięgę złożą."
 

"To nie jest, matko, wesele:
Kierdelel Kierdele!"

"A potem, ma córko,
O Boże jedyny!
Możeż być tu jakieś większe
Szczęście dla dziewczyny!

Tak było i ze mną
Przed dawnymi laty:
Słyszę jeszcze dziś muzykę,
Śpiewy i wiwaty.
 
Nie było cię jeszcze,
Na wozach z babami
Bacowie zasiedli:
 
Włos ich siwy jak warkocze 
Osiwiałych jedli. 
 
Siedzą se w półkoszkach 
Zgarbieni bacowie,
Tak się śmieją, że śmiech, zda się, 
Jest w każdym ich słowie. 
 
0 czymże tak radzą 
Bace posiwiali?
Pewnie o tym, jak przed ołtarz 
Szli prościutko z hali. 
 
Dobrze wypasali
Kierdele, kierdele
I są radzi, że Bóg szczęścia 
Dal im dziś tak wiele. 
 
I ja bych też rada 
Wypasać kierdele, 
Puść mnie, matko, będzie prędze 
I moje wesele!"
 
Kierdele! Kierdele!
Córko, między nami,
Ale potem lazło szczęście
Drzwiami i oknami,
 
Dobrzem wypasała
Kierdele, kierdele:
Idź i zobacz, córko moja,
Czyje to wesele!"
 
"Mylisz się, matulu,
To nie jest wesele,
To na halę pędzą owce!
Kierdele! Kierdele l
 
Postępują przodem
Juhasowie młodzi,
 
Każdy smyczkiem po skrzypeczkach
Wodzi i zawodzi.
 
Białe psy, owczarki
Z Luptowskiej osady,
Strzegą ładu, strzegą składu
Baraniej gromady.
 
Za stadem się toczą
Wozy strojne w wiechy:
Gniade konie aż parskają
Z ogromnej uciechy.

Inne teksty autora

Jan Kasprowicz
Jan Kasprowicz
Jan Kasprowicz
Jan Kasprowicz
Jan Kasprowicz
Jan Kasprowicz
Jan Kasprowicz
Jan Kasprowicz
Jan Kasprowicz
Jan Kasprowicz
Jan Kasprowicz
Jan Kasprowicz
Jan Kasprowicz
Jan Kasprowicz