Spowiedź

Jan Kasprowicz

 

 

Niedawno po naszych parafiach
Bydlili sami poganie
O gębach niewyparzonych,
Aż źle było patrzeć na nie.

Szedł do spowiedzi gazda
Z Bańskiego czy Gleczarowa:
"Jak tu się nie spowiadać,
Gdy grzeszne są myśli i słowa".

Namyślał się przecież idący:
"Rad bym pogwarzyć społem
Z gazdą jak ja, z Panem Bogiem,
Nie z jakimś tam jego pachołem".

W końcu zawyrokował:
"Ale jak trzeba, to trzeba,
Dwieć drogi ma człowiek przed sobą,
Do piekła i drogę do nieba".

Pomaszerował przez kościół
Do konfesjonału:
"Uklęknij, biedny grzeszniku!"
"Pomału, Jegomość, pomału!

Gdzie ja tam biedny! Mam krowy
I konie, i niezłe stadko
Na hali Waksmundzkiej, a teraz
Pójdzie już spowiedź gładko.

W karczmie-m ja łbów nie rozbijał,
Barana-m nie ukradł nikomu,
Ze aż mi żal, iż dobytku
Nie umiem przysparzać w domu.

Raz do chorego wiozłem
Księżyczka z Panem Jezusem,
Ksiądz zberey, a koń się stracha,
Raz dęba, to szybkim kłusem.

«Nie zberkaj, księże, tak proszę,
Koń jest ostrego chowu,
Ani się spostrzeżemy,
Jak nas wysypie do rowu».

I tak się też stało. Bicz w garści,
Rzekę do księdza: «Ha, wiecie,
Gdyby nie ten Pan Jezus,
Porządnie bym sprał was po grzbiecie»."

"Zakamienialcze, świętego
Doprowadziłbyś do szału!
Ksiądz musi być jednak cierpliwy".
"Pomału, Jegomość, pomału!
.
Mam jeszcze jedną przewinę,
Której się wstydzić muszę."
"Nie wstydź się, miły mój bracie,
Bóg twą ocali duszę".

"Gdyście tak stał przed ołtarzem
Z tym kółkiem wygolonem,
To-m se pomyślał: tak biyscy
Jak kotce pod ogonem.

Czy, księże, to grzech śmiertelny,
Pouccie głupiego górala."
"Juźcić to nie grzech, lecz czystość
Myśleć tak nie pozwala.

Dam rozgrzeszenie, jeżeli
Innego nie macie grzechu",
I w imię Ojca, Syna, Ducha
Pożegnał go w pośpiechu.

Za chwilę - puk, puk - ten sam gazda
Do konfesjonału:
"I cóż tam znowu?" "Ja jestem,
Pomału, Jegomość, pomału.

W karczmie-m ja łbów nie rozwalał,
Barana-m nie ukradł nikomu,
Ze aż mi żal, iż dobytku
Nie umiem przysparzać w domu.

Inom zabacył, że przecież
Śmiertelny mam grzech na duszy".
"Wyznajże szczerze, mój bracie,
Szczerość twa Boga wzruszy".

"Jak pyszny ślachcic, dyć folgę
Grzesznemu dałek ciału".
"Jakże to folgę?" "Dyć wyznam,
Pomału, Jegomość, pomału.
.
Kąpałek się, to jest, mój księże,
Śmiertelny grzech na sumieniu,
Zaś wszystkie inne to znaczą,
Co niby jaszczurki w cieniu.

Przychodzę więc po pokutę,
Do konfesjonału".
"Zaraz ci, bracie, ja zadami"
"Pomału, Jegomość, pomału!"

"2e to jest grzech ponad grzechy,
Godna pokuty zbrodnia,
Więc za ten grzech będziesz, bracie,
Kąpał się co tygodnia".

"Do kiedy? Czy to wytrzymam?
Wcierniosty w każdym siedzi]!"
"Będziesz mi pokutował
Aż do następnej spowiedzi".

"Więc przyjdę, księżuniu, jutro,
Bo nie chcę tygodniami
Plamić mej duszy: wiadomo,
Że grzech śmiertelny plami".

Inne teksty autora

Jan Kasprowicz
Jan Kasprowicz
Jan Kasprowicz
Jan Kasprowicz
Jan Kasprowicz
Jan Kasprowicz
Jan Kasprowicz
Jan Kasprowicz
Jan Kasprowicz
Jan Kasprowicz
Jan Kasprowicz
Jan Kasprowicz
Jan Kasprowicz
Jan Kasprowicz