Literatura

Wieczerza Pańska (wiersz klasyka)

Jan Kasprowicz

 

 

"Ledwie się położyłeś,
A już się zrywasz", tak powie.
"Czy nie widzicie, matulu?
Przyszli apostołowie!

Zapewne zgłodzeni z drogi
Pukają do naszych drżwierzy,
Pójdę im usługiwać
Przy apostolskiej wieczerzy".

Weszli do izby i z ramion
Jęli zdejmować toboły
Ci święci, brodaci ludzie,
Te Boże apostoty.

Jeden z nich z płachty wyjmuje
Świeże girlandy różane
I piękne kwiaty przybija
Drobnymi gwodździami na ścianę.

A inny znowu z swej torby
Wydobył rybę suszona.
Widać, jak głód ich rozpala,
Bo strasznie im oczy płoną.

Znów inny kawałek "moskala"
Na zgrzebnym położył obrusie:
"Masz, najedz się dzisiaj do syta,
Kochany Panie Jezusie!"

Skromna to bardzo ?wieczerza,
Radość nie będzie zbyt wielka,
Bo wina stoi na stole
Zaledwie jedna butelka.

"Skąd oni ten drobiazg wzięli? -
Gromadziciele to marni -
Człek mądry daleko więcej
Z każdej by uniósł spiżarni".

Rozsiedli się, jako mogli,
Włochaci pielgrzymowie,
Jan święty umieścił się zaraz
Przy Jezusowej głowie.

Pan Jezus się k'niemu przechylił
I błogosławiąc wino
Szepce mu cicho do ucha:
"A ino, mój druhu, a inol"

"0 ty, szczęśliwa godzinol
W tym towarzystwie dobranem
Chciałbym przy Tobie, o Jezu,
Być także świętym Janem".

Tuż obok z wielkimi kluczami
Piotr święty się usadowił
I z wędką w drugiej ręce,
Jakby gdzieś ryby łowił.
.
A tu na samym rogu -
"O temu połamię żebra" -
Przykucnął niewierny Judasz
Z workiem marnego srebra.
 
"Przyjmijcie mnie k'sobie, ojcowie,
Sprawować się będą przykładnie
I liczba się wasza nie zmieni,
Bo, juści, ten Judasz odpadnie.
 
Będę wam służył, jak mogę,
Do lasu biegł po jagody
I niejednego łososia
Z cudzej wyciągnę wody.
 
Bo przecież - mędrkuje dalej
Różę ściągając z obrusa -
Warto być nawet złodziejem,
Gdy idzie o Pana Jezusa.
 
A zresztą świat się odmieni, 
I k'nam się wieść taka niesie, 
Iż żadnym nie będzie złodziejstwem 
To, co jest w wodzie i w lesie.
 
Zabraknie łyku wina - 
Jest ponoć niezłe u Grają, 
Jeno na każdym kroku 
Spotkać tam policaja. 
 
A zresztą, o Panie miły, 
O przenajsłodszy Panie, 
Ty sam się na nie zdobędziesz 
Jak w Galilejskiej Kanie!"

przysłano: 5 marca 2010

Jan Kasprowicz

Inne teksty autora

Cisza wieczorna
Jan Kasprowicz
Przy wigilijnym stole
Jan Kasprowicz
Anarchista
Jan Kasprowicz
Aniol ciszy
Jan Kasprowicz
Czekalem na ciebie wczora
Jan Kasprowicz
więcej tekstów »

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką prywatności.
Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce.

Zgłoś obraźliwą treść

Uzasadnij swoje zgłoszenie.

wpisz wiadomość

współpraca