Na gotyckiej tumu szybie,
Gdzie się łamią barwy tęczy,
Biały starzec tron zasiada,
A królowa cudna klęczy.
Starzec Klemens ma na imię
I jest szóstym tego miana;
Zaś Joanna z Neapolu
Jest królowa młodociana.
Starzec rękę wyciągniętą
Z trzosem pełnym złota trzyma,
A pergamin zaś królowa
Z spuszczonymi w dół oczyma.
Te spuszczone cudne oczy
Nagrzeszyły po wrąb piekła,
A i teraz też się grzechu
Piękna pani nie wyrzekła.
Oto kręcą sznur w alkowie
Rozkosznego pełnej sprzętu;
Mąż jej, Andrzej, ma być zduszon,
Mężem będzie pan z Tarentu.
Przecież na zbawienną drogę
Gotowa jest wstąpić oto:
Miasto sprzedać jest gotowa
Za brzęczące w trzosie złoto.
W wyciągniętej drobnej rączce
Już pergamin drży zwiniony,
Już dukaty ważne świecą,
Wyciągnięte z drugiej strony.
Postrzyżonych głów już wiankiem
Klękły mnichy wokół tronu,
A na boku zasię płaczą
Mieszczankowie z Awinionu.
Mistrzu stary! Jakżeś dobrał
Harmonijnie tłum rozliczny!
Jakżeś trafił w samo sedno
Swój dokument historyczny!
Małą rączką pergaminy
Zdała pani złotowłosa;
Druga ręka wyciągniona
Nie puściła swego trzosa.
Tylko z wolna się podniosła
Nad schyloną jasną głową;
Zrozumiała piękna pani,
Choć nie padło żadne słowo.
Na gotyckiej starej szybie
Rzecz została niezatarta
I barwami tęczy świeci
Starych kronik stara karta.
Gdzie się łamią barwy tęczy,
Biały starzec tron zasiada,
A królowa cudna klęczy.
Starzec Klemens ma na imię
I jest szóstym tego miana;
Zaś Joanna z Neapolu
Jest królowa młodociana.
Starzec rękę wyciągniętą
Z trzosem pełnym złota trzyma,
A pergamin zaś królowa
Z spuszczonymi w dół oczyma.
Te spuszczone cudne oczy
Nagrzeszyły po wrąb piekła,
A i teraz też się grzechu
Piękna pani nie wyrzekła.
Oto kręcą sznur w alkowie
Rozkosznego pełnej sprzętu;
Mąż jej, Andrzej, ma być zduszon,
Mężem będzie pan z Tarentu.
Przecież na zbawienną drogę
Gotowa jest wstąpić oto:
Miasto sprzedać jest gotowa
Za brzęczące w trzosie złoto.
W wyciągniętej drobnej rączce
Już pergamin drży zwiniony,
Już dukaty ważne świecą,
Wyciągnięte z drugiej strony.
Postrzyżonych głów już wiankiem
Klękły mnichy wokół tronu,
A na boku zasię płaczą
Mieszczankowie z Awinionu.
Mistrzu stary! Jakżeś dobrał
Harmonijnie tłum rozliczny!
Jakżeś trafił w samo sedno
Swój dokument historyczny!
Małą rączką pergaminy
Zdała pani złotowłosa;
Druga ręka wyciągniona
Nie puściła swego trzosa.
Tylko z wolna się podniosła
Nad schyloną jasną głową;
Zrozumiała piękna pani,
Choć nie padło żadne słowo.
Na gotyckiej starej szybie
Rzecz została niezatarta
I barwami tęczy świeci
Starych kronik stara karta.