Poród? cóż! poboli, poboli,
pomęczy się żeńskie ciało,
a z niego powoli, powoli
wyjdzie coś i będzie krzyczało.
Będą owijali w pieluchy,
poślą do szkoły -
a wtedy, duchy -
sokoły!
Poślęczy nad Mickiewiczem,
uwielbi Słowackiego
i powie: "Jestem niczem,
nic z tego ... "
Potem podrośnie,
będzie pisał miłośnie,
niekoniecznie o Maryli, Ludwice.
"Nie kocha ... jestem niczem."
A wtedy gwiazda zabłyśnie,
czoło uwieńczy
a jak ze skały wytryśnie
wiersz młodzieńczy.
To poród bolesny bardziej
niż dziecko zrodzić.
A ja myślę coraz bardziej:
zawsze się mogę odmłodzić.
9 XI 1961
pomęczy się żeńskie ciało,
a z niego powoli, powoli
wyjdzie coś i będzie krzyczało.
Będą owijali w pieluchy,
poślą do szkoły -
a wtedy, duchy -
sokoły!
Poślęczy nad Mickiewiczem,
uwielbi Słowackiego
i powie: "Jestem niczem,
nic z tego ... "
Potem podrośnie,
będzie pisał miłośnie,
niekoniecznie o Maryli, Ludwice.
"Nie kocha ... jestem niczem."
A wtedy gwiazda zabłyśnie,
czoło uwieńczy
a jak ze skały wytryśnie
wiersz młodzieńczy.
To poród bolesny bardziej
niż dziecko zrodzić.
A ja myślę coraz bardziej:
zawsze się mogę odmłodzić.
9 XI 1961