If you were coming in the Fall,
I'd brudh the Summer by
With half a smile, and half a spurn,
As Housewives do, a Fly.
If I could see you in a year,
I'd wind the months in balls -
And put them each in separate Drawers,
For fear the numbers fuse -
In only Centuries, delayed,
I'd count them on my Hand,
Substracting, till my fingers dropped
Into Van Dieman's Land.
If certain, when this life was out -
That yours and mine, should be
I'd toss it yonder, like a Rind,
And take Eternity -
But now, uncertain of the length
Of this, that is between,
It goads me, like the Goblin Bee -
That will not state - its sting.
* * *
Gdybyś miał przyjść Jesienią, Lato
Przegnałabym jednym ruchem
Ręki - z uśmieszkiem pogardliwym,
Jak Gospodyni - Muchę -
Gdybym za rok cię ujrzeć miała,
Zwijałabym miesiące
W kłębki - osobno po Szufladach
W obawie - że coś poplączę -
Gdyby Stulecia nas dzieliły,
Liczyłabym na Palcach
Mijanie lat - do zmartwiałości
Obu rąk - obumarcia -
Gdyby na pewno po tym życiu
Przyjść miało nowe - z tobą -
Cisnęłabym precz życie - Skórkę,
Pod którą Wieczność - Owoc -
Lecz dziś, niepewna, ile potrwa
Ten czas pomiędzy - przegroda -
Daję się zwodzić życiu - Pszczole,
Co nie ujawnia żądła.