Poezja ziemi nigdy nie zaginie:
Gdy ptakom blasków jesiennych ulewa
Każe się schronić w lubym cieniu drzewa,
Śród żywopłotu pieśń z pokosów płynie:
To konik polny wodzi rej w drużynie
Piewców!... bez końca w śpiewie tym rozbrzmiewa
Rozkosz i radość; nawet gdy omdlewa
Z uciech - spoczynek trawa da jedynie.
O tak! Poezja ziemi nie ma końca:
W mroźny zimowy wieczór, w martwą ciszę,
Kiedy wśród pustki spoza pieca dzwoni
Pieśń świerszcza, w cieplej coraz głośniej brzmiąca,
I w niej konika polnego pieśń słyszę,
Na poły sennie płynącą śród błoni.
Gdy ptakom blasków jesiennych ulewa
Każe się schronić w lubym cieniu drzewa,
Śród żywopłotu pieśń z pokosów płynie:
To konik polny wodzi rej w drużynie
Piewców!... bez końca w śpiewie tym rozbrzmiewa
Rozkosz i radość; nawet gdy omdlewa
Z uciech - spoczynek trawa da jedynie.
O tak! Poezja ziemi nie ma końca:
W mroźny zimowy wieczór, w martwą ciszę,
Kiedy wśród pustki spoza pieca dzwoni
Pieśń świerszcza, w cieplej coraz głośniej brzmiąca,
I w niej konika polnego pieśń słyszę,
Na poły sennie płynącą śród błoni.
przełożył Władysław Nawrocki