Nawet słoneczne chmury dziś rano nie mogą poskromić takich spódnic.
Ani kobieta w karetce
Której czerwone serce rozkwita tak zdumiewająco przez płaszcz -
Dar, dar miłości
Zupełnie nieproszony
Przez niebo
Blado i płomiennie
Zapalając tlenki węgla, przez oczy
Zmatowione zatrzymane pod melonikami.
O mój Boże, czym jestem
Że te dawne usta powinny płakać otwarte
W mroźnym lesie, o świcie chabrów.
Tłum. Gower
Ani kobieta w karetce
Której czerwone serce rozkwita tak zdumiewająco przez płaszcz -
Dar, dar miłości
Zupełnie nieproszony
Przez niebo
Blado i płomiennie
Zapalając tlenki węgla, przez oczy
Zmatowione zatrzymane pod melonikami.
O mój Boże, czym jestem
Że te dawne usta powinny płakać otwarte
W mroźnym lesie, o świcie chabrów.
Tłum. Gower