Zamykam oczy i cały świat umiera;
Gdy podnoszę powieki rodzi się ponownie.
(Myślę, że wymyśliłam cię w mojej głowie).
Gwiazdy zaczynają niebiesko-czerwonego walca,
Galopem wkrada się umowna ciemność:
Zamykam oczy i cały świat umiera.
Śniłam, że czarami wciągnąłeś mnie do łóżka
I śpiewałeś mi obłąkany miłością, całując mnie całkiem szaleńczo.
(Myślę, że wymyśliłam cię w mojej głowie).
Bóg spada z nieba, ognie piekła bledną:
Wyjdźcie serafinie i mężczyźni Szatana:
Zamykam oczy i cały świat umiera.
Wyobrażałam sobie, że wrócisz tak, jak mówiłeś,
Ale zestarzałam się i zapomniałam jak miałeś na imię.
(Myślę, że wymyśliłam cię w mojej głowie).
Powinnam była raczej pokochać ognistego ptaka;
One przynajmniej wracają wraz z nadejściem wiosny.
Zamykam oczy i cały świat umiera.
(Myślę, że wymyśliłam cię w mojej głowie).
[tłumaczenie: Adrian Fulneczek]
Co zagubiłem w tłumaczeniu?
1) tytuł -- przełożyłem na nutę miłoszowską za sugestią znajomej filolożki. W
oryginale jest to "Mad Girl's Love Song" i mimo że nasuwa się "wariatka", to ja
protestuję i chcę, żeby była tam dziewczyna. Wariatka może być przecież w wieku
każdym.
2) rymy -- cóż, bez nich trudno właściwie nazywać to coś tłumaczeniem, bo
przepada cała struktura wiersza. W wersji Plath występują w formie a-b-a
(pierwszy wers z trzecim), co nadaje wierszowi tempa, piosenkowości i piękna. U
mnie ich nie ma, ale zawsze możecie korzystać z tej wersji jako przewodnika po
wersji angielskiej (będziecie wtedy mieć sens i dźwięk)
3) "czarami do łóżka" -- w angielskim sprawę załatwia za nas doskonale tutaj
użyty czasownik 'bewitch', który jest czymś zbliżonym do 'oczarowania', ale tego
czarnego.
4) "obłąkany miłością" -- Plath kochała słowniki synonimów, spędzała nad nimi
wiele godzin, dobierała więc doskonałe słowa. Tutaj postawiła na "moon-struck",
co oznacza jednocześnie kogoś szalonego, obłąkanego, ale też odczuwającego te
uczucia w związku z miłością. Częścią tego słowa jest też oczywiście 'księżyc',
co -po angielsku- współgra z wcześniejszymi wersami i pasuje do czarowniczego
'bewitch' z poprzedniej linijki. Próbowałem to oddać, ale z marnym skutkiem.
Złożyłem to więc na ołtarzu strat w translacji, przebaczcie.
5) "wyjdźcie" -- tu kłopot jest taki, że 'exit' może oznaczać 'wyjdźcie', ale
może też oznaczać 'wychodzą' (częsta forma tego słowa stosowana w dramatach
ang.) jak pierwotnie przypuszczałem. To właściwie nawet ciekawsza wersja, bo
dodaje całości więcej obłędu, ale biorąc pod uwagę formę czasowników w
poprzednim wersie i to, że 'wychodzą' implikujące, że ktoś tam jest/autorka
kogoś widzi byłoby zbyt duża interpretacją... poddałem się ponownie.
6) "ognisty ptak" -- moje ulubione! No więc, jeśli zajrzeliście do oryginału
pewnie obrażacie teraz moją umiejętność posługiwania się słownikiem. Oczywiście
"thunderbird" z oryginału nie ma wiele wspólnego z ogniem. Biorąc jednak pod
uwagę, że w naszym języku nazywamy tego mitycznego stwora np.'Ptakiem Grzmotem'
postanowiłem, że niestety muszę skłamać. Mam nadzieję, że mi to wybaczycie.
Całość traktuję trochę jak porażkę, ale też podwójną nauczkę:
1. współczujcie tłumaczom. 2. nie wierzcie im.
Opublikowane pierwotnie na:
http://niska-kultura.blog.pl/komentarze/index.php?nid=15589789
Gdy podnoszę powieki rodzi się ponownie.
(Myślę, że wymyśliłam cię w mojej głowie).
Gwiazdy zaczynają niebiesko-czerwonego walca,
Galopem wkrada się umowna ciemność:
Zamykam oczy i cały świat umiera.
Śniłam, że czarami wciągnąłeś mnie do łóżka
I śpiewałeś mi obłąkany miłością, całując mnie całkiem szaleńczo.
(Myślę, że wymyśliłam cię w mojej głowie).
Bóg spada z nieba, ognie piekła bledną:
Wyjdźcie serafinie i mężczyźni Szatana:
Zamykam oczy i cały świat umiera.
Wyobrażałam sobie, że wrócisz tak, jak mówiłeś,
Ale zestarzałam się i zapomniałam jak miałeś na imię.
(Myślę, że wymyśliłam cię w mojej głowie).
Powinnam była raczej pokochać ognistego ptaka;
One przynajmniej wracają wraz z nadejściem wiosny.
Zamykam oczy i cały świat umiera.
(Myślę, że wymyśliłam cię w mojej głowie).
[tłumaczenie: Adrian Fulneczek]
Co zagubiłem w tłumaczeniu?
1) tytuł -- przełożyłem na nutę miłoszowską za sugestią znajomej filolożki. W
oryginale jest to "Mad Girl's Love Song" i mimo że nasuwa się "wariatka", to ja
protestuję i chcę, żeby była tam dziewczyna. Wariatka może być przecież w wieku
każdym.
2) rymy -- cóż, bez nich trudno właściwie nazywać to coś tłumaczeniem, bo
przepada cała struktura wiersza. W wersji Plath występują w formie a-b-a
(pierwszy wers z trzecim), co nadaje wierszowi tempa, piosenkowości i piękna. U
mnie ich nie ma, ale zawsze możecie korzystać z tej wersji jako przewodnika po
wersji angielskiej (będziecie wtedy mieć sens i dźwięk)
3) "czarami do łóżka" -- w angielskim sprawę załatwia za nas doskonale tutaj
użyty czasownik 'bewitch', który jest czymś zbliżonym do 'oczarowania', ale tego
czarnego.
4) "obłąkany miłością" -- Plath kochała słowniki synonimów, spędzała nad nimi
wiele godzin, dobierała więc doskonałe słowa. Tutaj postawiła na "moon-struck",
co oznacza jednocześnie kogoś szalonego, obłąkanego, ale też odczuwającego te
uczucia w związku z miłością. Częścią tego słowa jest też oczywiście 'księżyc',
co -po angielsku- współgra z wcześniejszymi wersami i pasuje do czarowniczego
'bewitch' z poprzedniej linijki. Próbowałem to oddać, ale z marnym skutkiem.
Złożyłem to więc na ołtarzu strat w translacji, przebaczcie.
5) "wyjdźcie" -- tu kłopot jest taki, że 'exit' może oznaczać 'wyjdźcie', ale
może też oznaczać 'wychodzą' (częsta forma tego słowa stosowana w dramatach
ang.) jak pierwotnie przypuszczałem. To właściwie nawet ciekawsza wersja, bo
dodaje całości więcej obłędu, ale biorąc pod uwagę formę czasowników w
poprzednim wersie i to, że 'wychodzą' implikujące, że ktoś tam jest/autorka
kogoś widzi byłoby zbyt duża interpretacją... poddałem się ponownie.
6) "ognisty ptak" -- moje ulubione! No więc, jeśli zajrzeliście do oryginału
pewnie obrażacie teraz moją umiejętność posługiwania się słownikiem. Oczywiście
"thunderbird" z oryginału nie ma wiele wspólnego z ogniem. Biorąc jednak pod
uwagę, że w naszym języku nazywamy tego mitycznego stwora np.'Ptakiem Grzmotem'
postanowiłem, że niestety muszę skłamać. Mam nadzieję, że mi to wybaczycie.
Całość traktuję trochę jak porażkę, ale też podwójną nauczkę:
1. współczujcie tłumaczom. 2. nie wierzcie im.
Opublikowane pierwotnie na:
http://niska-kultura.blog.pl/komentarze/index.php?nid=15589789