Literatura

Paralityk (wiersz klasyka)

Sylvia Plath

To się zdarza. Czy będzie tak dalej? ----
Mój umysł skała,
Żadne palce aby chwycić, żaden języka,
Mój bóg żelazne płuco

Który mnie kocha, pompy
Moje dwie
Zakurzone torby ,
Nie

Pozwoli mi powrócić
Gdy dzień na zewnątrz ślizga się jak papierowa rolka.
Noc przynosi fiołki,
Gobeliny oczu,

Światła,
Delikatni anonimowi
Ludzie ciągle mówiący: "Wszystko w porządku?"
Wykrochmalona, nieprzystępna pierś.

Martwe jajko, leżę
Cały
Na całym świecie nie mogę dotknąć ,
Na białym, napiętym

Bębnie mojego tapczanu
Fotografie mnie odwiedzają -
Moja żona, martwa i nudna, w futrze z lat 20-tych,
Usta pełne pereł,

Dwie dziewczyny
Tak nudne jak kobieta, która szepcze" Jesteśmy twoimi córkami"
Spokojne wody wody
Owiń moje wargi,

Oczy, nos i uszy,
Jasnym
Celofanem, którego nie mogę przełamać.
Na moich nagich plecach

Uśmiecham się, Budda, chce
wszystkiego, pożąda
Spadając ze mnie jak pierścionki
przytulające ich światła.

Pazur
Magnolii,
Pijany swoim własnym zapachem,
Nie pyta o nic życia.

Tłum. Gower

przysłano: 5 marca 2010

Sylvia Plath

Inne teksty autora

Lustro
Sylvia Plath
Mad Girl's Love Song
Sylvia Plath
Maki w lipcu
Sylvia Plath
Metafory
Sylvia Plath
Poranna piosenka
Sylvia Plath
Przekraczając wodę
Sylvia Plath
więcej tekstów »

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką prywatności.
Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce.

Zgłoś obraźliwą treść

Uzasadnij swoje zgłoszenie.

wpisz wiadomość

współpraca