sodoma i gomora
tak przestać wiosnę w oknie
w rubasznych metaforach
na wpół dopięte spodnie
we włosach okulary
czarne jak myśl o kiedyś
a nos czerwienią stary
jak atak starej biedy
za kawą zawsze zgaga
lecz piję chłepczę sączę
bo życie me wymaga
codziennych niedokończeń
tak zgranych jak w zegarku
na czas na dzień na chwilę
z kijem na lewym barku
otwierającym szyję
to już
Grzesiek z nick-ąd
Grzesiek z nick-ąd
Wiersz
·
19 maja 2008
Jest dobrze. I ciekawie.
Otwarcie szyi - tego bym się czepiła, ładnie szedł tekst, trochę w pierwszej mi Obłomowem zapachniało, potem Jasnorzewską w drugiej, trzecia życiowa, ostatnia podobno ze Stachury trochę i tak ładnie się rozmyślało, a potem cios w szyję, głupi cios.
i miało być zegranych...
może i głupi cios.. tyle że który bywa mądry?
a szyja jako metafora drogi... gdzie głowę stracić można
i z rytmem nawet...
a niech wam będzie..
Urzekłęś mnie tymi dwoma ostatnimi wersami- jak madre i jak wiele niosa w sobie kiedy zagłebić sie ktoś chciałby - a wszak po to sa wiersze- w symbolike tych słów.
I te życie co wymaga codziennych niedokończeń...... JA bym dała gwiazdkę.ot co. Białe wiersze to każdy potrafi pisać ale takie i madre i z pomysłem na metafory.......malo kto