są dni wpatrzone w telefon
nie dzwoni zadzwoni nie dzwoni
ciężko zwykłym poetom
swoje szczęścia dogonić
zrozumieć na pozór proste
rozmyte pokłady milczenia
obrazy wciąż jeszcze ostre
witaj na dowidzenia
przyjąć środek ciężkości
w zamian wyrazów uznania
miotłę mam do miłości
a dywan mam do latania
są dni jak wkłady do zupy
nieważne smaku dodają
nie dajcie poetów obłupić
niech się jeszcze wydają
Przeto dobry wiersz, nie widzisz?