nieskończenie małych wartości cwałka (wiersz)
Jarosław Jabrzemski
koń poniósł
nie czas lejce ważyć
popędy mierzyć
w zaprzęgu
czas by równie ulegle
liberię zastąpić siermięgą
uwierzyć w wodzę
we własne dłonie
w siodle zatrzyma łęk
nie lęk
dać się ponieść
rumieńce poczuć na policzkach
kiedy zachwyca koń
jak koniec
w sumie niewielka różnica
różniczka
niczego sobie
6 głosów
przysłano:
27 kwietnia 2009
(historia)
przysłał
Jarosław Jabrzemski –
27 kwietnia 2009, 22:19
autoryzował
Marcin Sierszyński –
5 maja 2009, 13:11
Zaloguj się Nie masz konta? Zarejestruj się
jest ćwiczenie na kręgosłup więc i może być na dykcję:)
co do wodzy... jasne to i oczywiste że jest jedna jako jedna a jednak jedną nigdy nie bywa
ale ja tylko tak w przelocie tyle co wydumać może murarz zwyczajny
O wodzach pisywano często.
Może coś zbudujemy wspólnie - poza zawodami innymi jestem cieślą zwyczajnym.
Ośmielę się postawić pytanie:
Czy fachowcy (konstruktywni - wnioskując z uprawianych zawodów) powinni akceptować kolokwializmy, ćwiczenia na cokolwiek?
Jeżeli nie podzielasz mojego zdania, zaproponuj mi ćwiczenie na mózg.
.......................noooo obiegoświat !
" Czy naprawdę nie zetknęliście się z frazeologizmem 'trzymać nerwy na wodzy"? "
Zetknąłem się - jednak...
"uwierzyć w wodzę" - to znaczy, że wodzę nerwami po rękach - wodzę rękami nerwy..?
No wali mi to liptonem...
"uwierzyć w wodzę
we własne dłonie"
sam fragment zdaje się być pozbawiony sensu - nawet w całej strofie jako idiom jest od śmigła
napisałem tylko że ta wodza o której pisałes w definicji nigdy nie jest używana w pojedynkę jesli chodzi o trzymanie w ręku:(
PS miałem okazje kilka razy prowadzić wóz drabiniasty
rozumiem zamysł i nie do tego piłem a raczej do użytej definicji-wybacz więc
Nieporozumienie polega na tym, że utożsamiłeś konia zaprzęgowego z wierzchowym.
Przykre, że upór nie sprzyja rozwojowi intelektualnemu - zakorzenia w niewiedzy i prowadzi do regresji.
Wartość energetyczną możesz podnieść odżywiając się roślinami oleistymi, co zalecam z wiarą, że nie tylko erudyci czytali trylogię Sienkiewicza.
Rozumiem, że niektórym łatwiej uwierzyć w wodza.
Le mur; zdarza się.
Biję się w piersi przed wszystkimi, którym nie udało się wynieść ponad zabiegi lingwistyczne i wychwycić przesłania.
Tekst pozostawiam ku przestrodze - ignorancja nie tylko czytającym szkodzi.
Mam prawo do własnego zdania. Także jako władająca bliskim memu sercu językiem polskim :)
Biję się w piersi przed wszystkimi, którym nie udało się wynieść ponad zabiegi lingwistyczne i wychwycić przesłania.
Tekst pozostawiam ku przestrodze - ignorancja nie tylko czytającym szkodzi. "
To jest wypowiedź dojrzałego człowieka. Może trochę skromności? Nie jesteś Mickiewiczem żeby gardzić oceną ludzi, którzy lepiej znają się na poezji od Ciebie. Może przestań bić się w piersi i zacznij w głowę, bo w tym wiek chyba już jakieś elementarne zasady kulturalnej dyskusji powinieneś przejawiać, a widzę, że nie wahasz się odrzucać konstruktywnej krytyki i źloceniać wszystkich, którzy piszą lepiej, niż Ty.
Wiesz... Był tu kiedyś taki pan. Teo się nazywał. Radzę zajrzeć na jego profil.
Nie jestem Mickiewiczem.
Nie jestem skromny.
Nie gardzę ocenami.
Nie odrzucam konstruktywnej krytyki.
Nie oceniam źle Tych wszystkich, którzy piszą lepiej.
Czyżbyś sądził, że Ci, których oceniałem dobrze, piszą ode mnie gorzej?
Na jakiej podstawie zakładasz, że ktoś zna się na poezji lepiej, a ktoś gorzej?
Jakie są elementarne zasady kulturalnej dyskusji?
Czyżbym kogoś obraził?
Tym, że odpowiadam za słowa i dobitnie reaguję na kwestionowanie poprawności językowej moich tekstów?
Poza tym nigdy nie twierdziłem, że znam się na poezji.
Pozdrawiam serdecznie.
Nie wiem co Ci przyświecało, Alchemy, ale za wyśmienity uznałeś marny tekst tego użytkownika.
Z Twojej rady skorzystałem - nie dostrzegam związku; nie wypisuję bredni o "prawdziwej sztuce" i do nikogo nie wysyłam maili, tym bardziej obraźliwych.