koń poniósł
nie czas lejce ważyć
popędy mierzyć
w zaprzęgu
czas by równie ulegle
liberię zastąpić siermięgą
uwierzyć w wodzę
we własne dłonie
w siodle zatrzyma łęk
nie lęk
dać się ponieść
rumieńce poczuć na policzkach
kiedy zachwyca koń
jak koniec
w sumie niewielka różnica
różniczka
liberię zastąpić siermięgą
uwierzyć w wodzę ............................. ciekawy wers
we własne dłonie"
"wodzę" to chyba palcem na wodzie, po mapie...
biorącpod uwagę jakiś "cwał" lub może galop.....................to raczej "wodze" - choć stajennym nigdy nie byłem...
a tekst dobry...................................... ćwiczenie na dykcję - li tylko...
wodza, to "pas rzemienny połączony z wędzidłem, którym jeździec lub woźnica kieruje koniem".
Dzięki.
i jak każdy ma prawo do zdania....
i ja mam...
Grzesiek z; Twoje szanuję, ale szczerego zdania zasadzonego na nieznajomości polszczyzny nie czuję się zobowiązany szanować. Pozdrawiam serdecznie.
jest ćwiczenie na kręgosłup więc i może być na dykcję:)
co do wodzy... jasne to i oczywiste że jest jedna jako jedna a jednak jedną nigdy nie bywa
ale ja tylko tak w przelocie tyle co wydumać może murarz zwyczajny
O wodzach pisywano często.
Może coś zbudujemy wspólnie - poza zawodami innymi jestem cieślą zwyczajnym.
Ośmielę się postawić pytanie:
Czy fachowcy (konstruktywni - wnioskując z uprawianych zawodów) powinni akceptować kolokwializmy, ćwiczenia na cokolwiek?
Jeżeli nie podzielasz mojego zdania, zaproponuj mi ćwiczenie na mózg.