(Nie kategorycznie w glanach
czarnym tuszem i długimi włosami
nie zawsze nigdy na pewno
ale jakby doroślej, starzej
lepiej (?)
gorzej(?)
… czasami?)
zwyczajnie
nie boję się samotności
autostradą do szczęścia
jest mi nie po drodze
za szczurami gonić
nie powinnam właściwie
mieć dzieci
nie lubię ich
w gruncie rzeczy nie chcę
papierka na mycie okien co miesiąc
radzę sobie
(z chorobami, finansami, naprawami, spotkaniami)
z rodziną
nie zabijam się w święta
bez kotwicy
która w spodniach
miałaby stabilizować
nie lubię nawet tego słowa
jest tak jak być powinno
niechaj tam... wola Boga
i tylko
...
co teraz będzie?
co będzie potem?
co będzie ze mną?
Zgadzam się, że człowieka nie może ubrać się w jeden wiersz. Gdyby mógł, na jednego poetę przypadałby jeden wiersz, a wtedy poeta z definicji mógłby przestać być poetą. A tak im więcej wierszy, tym więcej ludzi może się w nich odnaleźć i jeśli tylko pasują do koloru oczu - nikt nie biega goło.
I zgadzam się również, że istota rozumna szuka i wątpi! I że im dalej w las, tym więcej pytajników, tak!
Wystarczy poczytać - ileż tego było. I dlatego przez te wszystkie porównania, ten wiersz wypada po prostu słabo. A autor, pisząc, nie myśli tylko o sobie, prawda?
Przepraszam zatem, jeśli z własnej winy zostałam źle zrozumiana. Czytam jedynie wiersz, wiersz napisany przez Ciebie.