Pozostało tylko czeskie szukanie
z rozgwieżdżonego nieba obozów harcerskich
lub Vincenta van Gogha.
Oczy w adres www wklejone
-wycięte doświadczeniem życiowym kopiują
to co ważne tam gdzie szybko. Martwe gałki
przeskakują strony karłowaciejąc
pojęcie nieograniczonej przestrzeni.
W domu duszy straszy
puste zwierciadło. Poza nim
zawsze pozornie. Nikt już nie chowa urazy.
Zmarłych jeszcze tak
pięknie przecież płoną znicze raz w roku.
Niby wciąż ta sama tęsknota
za obcym i bliskim zarazem
coraz częściej bezbarwna, jak grysik,
coraz bardziej urwana wpół szczeknięciem,
coraz szykowniej przebrana w dres
-kod. Coraz pewniejsze, że jutro
stanie się szukaniem obcego i bliskiego
zarazem niby z tej samej tęsknoty
w nieograniczonej przestrzeni
śmietnika.
z rozgwieżdżonego nieba obozów harcerskich
lub Vincenta van Gogha.
Oczy w adres www wklejone
-wycięte doświadczeniem życiowym kopiują
to co ważne tam gdzie szybko. Martwe gałki
przeskakują strony karłowaciejąc/ raczej- karłowacieje/
pojęcie nieograniczonej przestrzeni.
W domu duszy straszy
puste zwierciadło. Poza nim
zawsze pozornie. Nikt już nie chowa urazy.
Zmarłych jeszcze tak
pięknie przecież płoną znicze raz w roku.
/.../
Coraz pewniejsze, że jutro
stanie się szukaniem obcego i bliskiego
zarazem niby z tej samej tęsknoty
w nieograniczonej przestrzeni
śmietnika."
Tak to czytam. Część po " płoną znicze raz w roku", wydaje mi się watą słowną.
I nie wiem dlaczego "czeskie szukanie", samo "szukanie" msz starczy.
Ładne przejście : " nikt już nie chowa urazy.
Zmarłych jeszcze tak"
Pozdrawiam.
naciągane jak guma od gaci - czyli, że, jak komuś dopisze w tekście fantazja,
iż ogarnia go nagość, to wszyscy domyślą się że podlir "się nudzi"
a tekst..................................jak relacja z klejenia pierogów
te gorsze stanowią oś wiersza, więc poprawki niczego tutaj nie zmienią.
p.s.
te przerzucone dywizy straszne są