Napiszę długi wiersz przy dźwięku akordeonu,
będzie w nim pustka i pełnia w nim stanie,
zagram na nim requiem dla cichego tonu,
smutne słowa odnajdę, smutne me zadanie.
Odnajdę dlań również stare zaklęcia ludzkości
bajki i podania, ciche szepty sumienia
obudzę dawne lęki, małe i duże słabości
będę grał ludziom i śpiewał do zatracenia.
A później wstanę, otworzę oczy na wiatr cichy,
posłyszę bicie serca, co tłucze zawzięcie
chcąc się uwolnić, wydaje dźwięk lichy
wstanę, otworzę oczy i odwrócę się na pięcie.
Odwrócę i skoczę w przepaść nie wiem jak głęboką
Będę spadał przez wieczność, chłonąc swe sny
nie dolecę nigdzie, przez przestrzeń jak noc modrooką
lecz myśli me będą jasne i czyste - będziesz w nich Ty.
Niczym skała wśród fal, wyjdziesz z myśli strasznych cienia,
Nie posłyszy Cię rozum, co trzyma swą matkę - przestrogę,
skoczę za Tobą ja, nie mając nic do stracenia,
razem wypłyniemy przez widmo czasu na wieczności wodę.
I oczy otworzę, a blask świecy oślepi je,
nim ujrzę ledwie widmo dawnego utrapienia.
wśród morza papieru blade fotografie dwie,
Na nich my. A podpis: dla siostry - Ukojenia.
PS A jednak. Popraw interpunkcję, bo jest niekonsekwentna.