nie dla potomnych szukam co dzień
wzrokiem dotykiem lub przeczuciem
tam gdzie zatrzymał się przechodzeń
na skraju prawdy w pańskim dłucie
popod niestałą barwą cienia
i w blasku słońca i księzyca
gdzie zwykłe rodzą się marzenia
gdy życie życiem się zachwyca
w matczynych dłoniach nad bigosem
w każdym uśmiechu mego syna
we fletni Pana w szumie wioseł
i w trzasku karku co się zgina
w radości w bólu i nasennie
gdy śmierć się w moją głowę stuka
chociaż od zawsze mieszkasz we mnie
nie mogę przestać ciebie szukać
Przyciągnął mnie tytuł, bardzo ciekawy (ja zawsze mam problem z nadawaniem tytułów). Bardzo ładny ten tekst.
tuż pod niestałą... / płynniej ?/
z uśmiechem dziękuję
a dłuto pańskie... no cóż