wiele w moich snach samotności
choć przecież wyspy niebezludne
niezapraszanych miewam gości
z którymi cieplej mi niż trudniej
śmierć jakoś mało jest przewrotna
bierze co dam i nigdy więcej
wojny miewają chwiejną postać
przychodzą rzadziej milkną prędzej
a miłość zawsze jest szczęśliwa
z samego tutaj zaistnienia
nic jej nie pragnie przekrzykiwać
nikt jej nie chowa po kieszeniach
nikt tu nie czeka na organy
za darmo mając szczerą ciszę
ja cóż zwyczajnie niepoddany
w kąciku snu wierszydła piszę