"(...) to, co ważne, nie waży wiele, zupełnie jak to, co nieważne - dlatego tak łatwo pomylić jedno z drugim, poplątać się i zgubić."
przyczynił się do narodzin
w jakimś stopniu
dał zdolność czucia i myślenia
i ma gdzieś święty spokój
obserwowania co z tym zrobię
bez zbędnych ofiar i tłumaczeń
palenia krzaków i czarownic
bazylik encyklik i purpurowej obfitości
poprosił o tyle dobroci o ile
będę umiał zrozumieć co to znaczy
nie mając wpływu na plagi
wojny i inne ludzi nieszczęścia
karze wyrzutami sumienia
nagradzając wdzięcznością człowieka
mój bóg wierzy we mnie
i to nam obu wystarcza
- nieszczęścia się zdarzają z autowiną lub czyimś zaangażowaniem
i jak zawodowy ateista uważam, że modlitwy bywają piękne, a piękno ich wypowiadania nie przekłada się na życie, bo życie to np. ja i to czym jest dla mnie:
żona i dzieci... reszta to tylko pierdoły
i niczyjej wiary nie potrzebowałem, nie potrzebuję i nie będę potrzebował :-)
takie odczytelnicze, "aneksowe" przedłużenie do utworu
tego i tylko tego się trzymam, od czasu, gdy dowiedziałem się, że mógłbym być pasterzem i owieczki zwodzić. i to nie ze względu na gadane, ale przez potencję wybujała jak ego grafomana ;-)