nie mam już żadnej kontroli
czarny ponad bielą klawiszy
rozrzucam dźwięki w siwe włosy
jak ostatni grosz z czapki kloszarda
niosę opowieści swoich czasów
zamieniając ciepłą wodę z kranu
by kapała jak ból istnienia
gdy historia nad podziw łaskawa
wspólnota drutów kolczastych
nie pozwala wejść ani wyjść
jak w domu bez klamek
opuszczonym przez personel
ostatnim azylu dla nikogo
a jednak się boję
mimo że strach podrożał
gdy spowszedniała miłość
zabraliśmy sobie przestrzeń
wciskając pod powieki poprawność
zostaną po nas wielkie budowle
i miliony dróg by uciec przed sobą
przyjdą nomadzi zasiedlając schody
a my wrócimy przez morze czerwone
na ostatnią pustynię pozbawieni cudu
Kłaniam się:)