dwie rzeki naprzeciw siebie
zderzone kręcą wir z mułu
wywiedzione ze strumieni
zagubiły przejrzystość
te same flagi nad tłumem
na innych łopoczą emocjach
zwiastują jedną pogardę
opakowaną w różne retoryki
są tylko oba gorsze sorty
w jednych i drugich oczach
abominacja zamieni się z czasem
w dwubiegunową nienawiść
nie ważne kto zaczął a kto dolał oliwy
oby się jutro nie okazało
że ten wir mułu ułagodzi
kolejne moralne zwycięstwo
wezbraną falą bratniej krwi
poza tym polityka karmi się dosłownością z częstymi przerysowaniami, a to liryce nie służy.