a jeśli już kończą się drogi
pod ścianą naprzeciw plutonu
każda sekunda warta wieczności
jak wyspa w morzach czasu
zawieszeniem na zgięciu palców
elektryzuje hausty powietrza
starość w młodość wraca
nie mogąc się zatrzymać
na jednym kole obrotu
grają skrzypce saksofonu
słuchem czekającym huku
zapisane liśćmi wspomnień
jak spadający fortepian
ostry łuk metalu
pomknie w kruchość kości
rwąc powietrze na strzępy
gasnącym finałem werbla