fajerwerki ciszy jak szpilki lalkarza
przenikają każdą cząstkę powietrza
odetchnij jeszcze głębiej to usłyszysz
kamienie zatrzymały wszystkie lamenty
wysklepione w łuki strzelają do nieba
grotami zaschniętych łez
nie potrzeba mostów
by połączyć tańczące liście
kruszą się na głowy pielgrzymów
idących w poprzek każdej religii
bezimiennego boga bogów
od kamieni miast do traw pastwisk
nadmiar słów oblepia usta
jak kat wyrywa języki
bełkoczemy oplątani przesytem
los zakpi z nas kiedyś
zrywając sieci rozbłyskiem słońca
bezradni w ciszy
będziemy się uczyć na nowo
- milczenia