Kloszard

silva

ulica wielkiego miasta

na jezdni pokrytej piaskiem karawana

nowoczesnych pojazdów

zatrzymały się na czerwonym

jasnobrązową perspektywę zamyka

słońce jak kropka nad i

 

po prawej ściany ubrane w krzykliwe szyldy

wabią kolorami blichtrem pulsującym światłem

 

ludzie śpieszą na lunch

sami krawaciarze i markowe torebki

chyba pracownicy korporacji

 

w prawym dolnym rogu przystanął

kloszard grający na flecie

 

przed nim połówka orzecha kokosowego

kolebie się na wietrze porażając pustką

obok tekturowe pudło przenośny dom nomady

 

na pierwszym planie cienie

kamiennych brył

tylko kloszard ma

ludzki cień

silva
silva
Wiersz · 23 listopada 2016
anonim
  • Anonimowy Użytkownik
    i'm not robot
    dwa powtórzenia w tekście + tytuł, przecież lepiej Pani potrafi, coś sie nie udało.

    · Zgłoś · 7 lat
  • silva
    Nie uważam tych powtórzeń za błąd, można je uznać za mantryczne docieranie do podświadomości. Pozdrawiam.

    · Zgłoś · 7 lat
  • silva
    Dziękuję za słupki i poczytanie. Pozdrawiam.

    · Zgłoś · 7 lat