nie śmiej się kątem oka
bo śmiech nie miewa treści
uklęknę w twoich progach
i będę dłonie pieścił
w słowach naprawdę pięknych
obiecam co zapragniesz
bylebyś wszystkich świętych
schowała w kuflu na dnie
niechaj się miłość ziści
wybuchnie drżenia szałem
miliony lat najbliższych
zastygną oniemiałe
po wszystkim nienagannie
pomaluj usta cnotą
wspominaj czasem w wannie
jak kocha się z idiotą